Mężczyznę przywiozła do szpitala karetka pogotowia, ponieważ miał bardzo poważnie odmrożone obie stopy. Jedynym ratunkiem dla niego była ich amputacja. Został o tym poinformowany i lekarze przygotowywali go do operacji. Niestety, nie doczekał jej. Po kilku dniach pobytu na oddziale chirurgicznym owinął sobie kabel od dzwonka alarmowego wokół szyi i udusił się, leżąc na łóżku. Reanimacja nie przyniosła rezultatu. Pacjent zmarł. Lekarze wiedzieli, że był już wcześniej leczony psychiatrycznie, dlatego po przyjęciu go do szpitala, poprosili o konsultację psychiatrę. - Jednak nic nie zapowiadało, że ten mężczyzna może targnąć się na swoje życie - mówi dyrektor medyczny limanowskiego szpitala Ryszard Dominik. Prokuratura rejonowa w Limanowej wszczęła już w tej sprawie śledztwo. - Prokuratorzy zabezpieczyli ślady na miejscu tragedii, a także zarządzili przeprowadzenie sekcji zwłok zmarłego, by ponad wszelką wątpliwość ustalić przyczynę jego śmierci. Prokuratura będzie też sprawdzać, czy personel szpitala w Limanowej zachował wszelkie środki ostrożności, by zapobiec samobójstwu pacjenta w sytuacji, kiedy wiedział, że ta osoba była leczona psychiatrycznie - mówi prokurator rejonowa w Limanowej, Janina Tomasik. Na razie prokuratura nie przedstawiła nikomu zarzutów, a postępowanie prowadzone jest "w sprawie", a nie przeciw komukolwiek. Oznacza to, że najpierw śledczy muszą ustalić, czy ktokolwiek popełnił przestępstwo albo dopuścił się jakiś zaniedbań.