W chwilę po wybuchu koło domu zgromadzili się zaniepokojeni sąsiedzi. Zaczęło się ratowanie dobytku i gaszenie pożaru kotłowni. Na szczęście podczas eksplozji w domu nikogo nie było. W jednej chwili stracili wszystko Wybuch, do którego doszło w sobotę późnym popołudniem, kompletnie zniszczył kotłownię na parterze budynku, łazienkę, zburzył jedną ze ścian, wyrwał okno wraz z futryną i drzwi od kotłowni, które przeleciały kilka metrów i zdemolowały blaszany garaż stojący na wprost kotłowni. - Naruszona jest też konstrukcja budynku, dlatego zdecydowaliśmy o wyłączeniu go z użytkowania i zabezpieczeniu terenu zdarzenia taśmą - mówi st. asp. Tomasz Pałosz z PSP w Wadowicach. Strażacy nie tylko zabezpieczyli teren, odcięli też dopływ gazu, prądu i wody do budynku. Mieszkańcom nakazano opuszczenie gospodarstwa, w którym mieszkały cztery osoby, w tym dwójka dzieci. - Co my teraz zrobimy? Człowiek całe życie składa grosz do grosza i w jednej chwili wszystko traci - mówi zrozpaczona Maria W., właścicielka domu. - Piec był nowy, dopiero rok temu kupiony. Nie mam pojęcia, co się stało - zapewnia przez łzy. Potrzebna im pomoc Poszkodowana rodzina nadal jest w szoku. Jedynym, który nie stracił głowy w tym zamęcie, jest dziadek poszkodowanych, emerytowany kolejarz, mieszkający w pobliskim Stryszowie. - Pomóc im trzeba. Zima jeszcze może być sroga, jakże tak żyć bez pieca - mówi Antoni Skwora. Na razie nie jest znana dokładna przyczyna sobotniego zdarzenia w Dąbrówce. Pod uwagę brany jest nagły wzrost ciśnienia spowodowany awarią pompy tłoczącej wodę. Tym bardziej, że wybuchł piec, a nie doszło do eksplozji w kominie. Wszystko w rękach inspektora Wczoraj do Dąbrówki przyjechał Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, by orzec, czy dom nadaje się do dalszego zamieszkiwania. Poszkodowani czekają w napięciu na ten werdykt, bo na razie korzystają z gościnności rodziny. - Niech się nie martwią. Jak będzie trzeba to im pomożemy - uspokaja mieszkańców wójt Jan Wacławski. Robert Szkutnik Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Ogród biblijny na kilku hektarach Benzyna drożeje, kierowcy grożą, że zablokują miasto W planie więcej domów