Decyzja jest prawomocna. Zdaniem sądu leżące na przegniłych podkładach szpile nie są zabytkiem o szczególnym znaczeniu dla kultury. Pod koniec czerwca szpile z rampy ukradli dwaj nauczyciele z Kanady. Zostali zatrzymani. Po przesłuchaniu na policji wyszli na wolność. Nie usłyszeli żadnych zarzutów. Policja w Oświęcimiu działająca pod nadzorem Prokuratury Rejonowej umorzyła sprawę. Powodem było przyjęcie, że szpile nie są dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury. Zażalenie na tę decyzję złożyła dyrekcja Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. - Poruszamy się w oparach absurdu (...). Policja uznała, że zabranie historycznych części rampy, na której wysiadło ponad 400 tys. ofiar obozu, nie ma znamion przestępstwa - mówił wówczas dyrektor muzeum Piotr M.A. Cywiński. Jak dodał: "Dla mnie ta sprawa ma podstawowe znaczenie dla bezpieczeństwa tego miejsca pamięci. Nie jesteśmy w stanie chodzić za każdym zwiedzającym z osobna" - argumentował. W sierpniu Sąd Rejonowy w Oświęcimiu postanowił, że sprawą zażalenia powinien zająć się Sąd Okręgowy w Krakowie. Zdaniem sądu okręgowego decyzja o umorzeniu postępowania była prawidłowa, ponieważ dwaj turyści nie byli świadomi, że leżące na przegniłych podkładach szpile są dobrem kultury o szczególnej wartości. Skarga dyrekcji muzeum natomiast nie jest zasadna, ponieważ nie ma podstaw do dalszego postępowania karnego. Jak podkreślił sąd, nie ulega wątpliwości, że teren byłego obozu zagłady ma szczególne znaczenie dla kultury, ale nie można przyjąć, że takie samo znaczenie ma każdy element obozu. Według sądu szczególne znaczenie mają budynki i urządzenia, służące udokumentowaniu zbrodni ludobójstwa, a sposób przywozu ofiar do obozu miał znaczenie drugorzędne. W przeciwnym razie ochronie mogłyby też podlegać tory wiodące do obozu, czyli znajdujące się poza jego obszarem - podkreślił sąd. Jednocześnie sąd jako niewiarygodne uznał wyjaśnienia obywateli Kanady, że nie zdawali sobie sprawy ze znaczenia i wartości historycznej miejsca i szpil - ponieważ wówczas by ich nie zabrali. Sąd zwrócił jednak uwagę, że z powodu złego stanu technicznego torowiska turyści mogli nie mieć świadomości o wartości i znaczeniu szpil. Sąd odwołał się tu do materiału dowodowego - zdjęć torowiska, z których wynika, że szpile leżały na wierzchu przegniłych i znajdujących się w stanie rozkładu podkładów kolejowych. - Jeżeli szpile mają takie znaczenie i są szczególnie chronionym dobrem kultury, to trudno zrozumieć, dlaczego dyrekcja muzeum doprowadziła do takiego stanu torowisko - podkreślił sąd w ustnym uzasadnieniu decyzji o utrzymaniu w mocy umorzenia. - Trudno, aby osoba z zewnątrz podejrzewała, że leżące na przegniłym podkładzie szpile mają znaczenie, skoro dyrekcja nie dba o to torowisko - dodał sędzia. Podczas posiedzenia prokurator podkreślał m.in., że szpile nie są przedmiotem unikatowym i wyjątkowym, jakim powinno być dobro o szczególnym znaczeniu dla kultury, ponieważ na metr podkładów przypada ich kilkadziesiąt. Pełnomocnik muzeum wskazywał, że postępowanie powinno być kontynuowane, m.in. powinni być przesłuchani świadkowie. Decyzję krakowskiego sądu dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr M.A. Cywiński nazwał skandalem. - Przy takim funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości nie jest możliwa skuteczna ochrona pozostałości poobozowych, będących częścią prawnie zdefiniowanego zabytku, Pomnika Zagłady i miejsca wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Czekamy oczywiście na pisemne uzasadnienie decyzji sądu, ale już dzisiaj odbieramy to wszyscy jako zszarganie pamięci ofiar. Jest to kompromitujące dla Polski - podkreślił dyrektor. Rzecznik prasowy muzeum Jarosław Mensfelt zaznaczył, że sytuacja będzie analizowana, gdyż w odczuciu muzealników takie rozstrzygnięcie uniemożliwia jednoczesną ochronę i udostępnianie byłego obozu. Mensfelt przypomniał zarazem, że w ostatnich miesiącach na terenie Oświęcimia, poza muzeum, zostali zatrzymani tak zwani złomiarze, którzy kradli elementy historycznych torowisk. W obu przypadkach policja nie miała trudności w postawieniu zarzutów. - Ta rozbieżność w traktowaniu torowisk znajdujących się poza terenem muzeum, a najważniejszej historycznej rampy zagłady na terenie byłego obozu Auschwitz II - Birkenau budzi najwyższy niepokój - powiedział Piotr M.A. Cywiński. Najgłośniejsza dotychczas kradzież w byłym obozie wydarzyła się w grudniu ubiegłego roku. Złodzieje ukradli napis "Arbeit macht frei" znad bramy byłego obozu Auschwitz I. Trzej złodzieje napisu zostali już prawomocnie skazani; przeciwko kolejnym trzem osobom, wśród których znalazł się oskarżony o namawianie do kradzieży Szwed Mats Anders Hoegstroem, krakowska prokuratura skierowała w grudniu akt oskarżenia do sądu. Rampę wewnątrz byłego Auschwitz II-Birkenau Niemcy wybudowali wiosną 1944 roku, by transporty z Żydami docierały pod same komory gazowe. Na niej przeprowadzano selekcje. Wcześniej, w latach 1942-1944, Niemcy korzystali z rampy pomiędzy obozami Auschwitz I i Auschwitz II-Birkenau. Obóz Auschwitz powstał w 1940 roku, KL Auschwitz II-Birkenau - dwa lata później. Stał się przede wszystkim miejscem masowej zagłady Żydów. W kompleksie Auschwitz istniała także sieć ponad 40 podobozów. Niemcy zgładzili w Auschwitz ponad 1,1 miliona osób, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców radzieckich i osób innej narodowości.