Po studiach Rzepecki zajął się fotografią i znalazł pracę w archiwum Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zaczął też działać w grupie artystycznej Łódź Kaliska. A ze znajomymi jeździł na wyprawy w Tatry. "I znowu mi się te Rysy objawiły z brakującym metrem. (...) Przysiągłem sobie, że coś z tym zrobię" - opowiada "GW". "By podnieść najwyższy polski wierzchołek o metr, od kilkunastu lat wnosi na Rysy kamienie - wystarczy przecież ułożyć z nich metrowy kopczyk i góra "podrośnie". Ani satelity fotografujące naszą planetę, ani topografowie nie odnotowali jeszcze na mapach skutków jego działań. Ludzie wciąż zabierają skały na pamiątkę i co artysta podwyższy kopczyk, to ktoś go obniży" - pisze "Gazeta Wyborcza". Rzepecki nie zamierza jednak zarzucić swojej, iście syzyfowej przecież, pracy. Chociaż skończył już 60 lat. "Dopóki sił starczy, będę podwyższał Rysy dla dobra polskich Tatr, Polski i Polaków" - zapowiada. (edbie)