Księża, zajmujący się egzorcyzmami, mają coraz więcej roboty. A będą jeszcze bardziej zapracowani, bo - jak mówi czołowy polski demonolog ojciec dr Aleksander Posacki - w społeczeństwie, nie tylko w naszym, upada świadomość grzechu, a grzech otwiera drogę szatanowi. Kościół przerywa milczenie Egzorcyzmy, czyli praktyki liturgiczne i duchowe, których celem jest pomoc ludziom prześladowanym przez złe moce - odprawia się w Kościele od zamierzchłych czasów. Jednakże przez ostatnie 400 lat milczano na ten temat. O egzorcyzmach zaczęto ponownie mówić dopiero pod koniec ubiegłego wieku. Według ks. prof. Janusza Królikowskiego, pracownika dwóch uniwersytetów papieskich - w Krakowie i św. Krzyża w Rzymie, odrodzenie egzorcyzmów zostało niemal wymuszone przez wiernych. Z roku na rok przybywa bowiem ludzi, którzy twierdzą, że zostali opanowani przez siły nieczyste i ani lekarze, ani wróżki czy uzdrowiciele nie mogą im pomóc. Gdy przed kilku laty jedna z katolickich gazet zamieściła krótką rozmowę z ks. prof. Królikowskim na temat egzorcyzmów, w ciągu tygodnia miał kilkadziesiąt telefonów z prośbą o interwencję. Dzwoniono do niego z całej Polski, a nawet zza granicy, np. z USA i Australii. Według księdza Królikowskiego, który zajmuje się egzorcyzmami w diecezji tarnowskiej, pierwszymi kandydatami do opętania są sataniści. Z jego obserwacji wynika, że członkowie tej sekty mają ogromne trudności z powrotem do normalnego życia, a próby te często kończą się samobójstwem. Zgłaszały się do niego po pomoc również osoby, które nadmiernie korzystały z usług wróżek, wróżbitów, jak również zafascynowane religiami Wschodu. - Zdarzają się też przypadki bardzo osobliwe, trudne, osób, które oddały się diabłu ze względu na konkretne korzyści - pieniądze, sławę, a nawet miłość - ujawnia ks. prof. Królikowski. Chorzy na opętanie Opętanie, wedle tarnowskiego egzorcysty, pojawia się tam, gdzie następuje odrzucenie Boga, gdy ktoś wchodzi na drogę zła. I nie jest to bynajmniej alternatywa między religijnością a ateizmem. - Sytuacja chrześcijanina, który odchodzi od Boga, jest o wiele bardziej skomplikowana z punktu widzenia duchowego niż tego, kto nigdy nie był wyznawcą tej wiary - mówi ksiądz Królikowski. Według krakowskiego jezuity, wybitnego polskiego demonologa, ojca dra Aleksandra Posackiego, znakiem charakterystycznym jest w tym przypadku awersja do sacrum: do Boga, ale i do np. świętych obrazów, przedmiotów kultu itp. - Osoba opętana ma często paranormalną wiedzę, nadzwyczajne siły fizyczne, wykazuje się znajomością nieznanych wcześniej języków, ma dar jasnowidzenia, a bywa, choć bardzo rzadko, że także lewitacji - wymienia o. Posacki. - We Włoszech mają dobrą metodę, żeby rozpoznać opętanie. Do trzech białych kopert wkłada się dwie białe karteczki i jeden święty obrazek. Osoba opętana w nienormalny sposób zareaguje na obrazek. Można też położyć temu człowiekowi na plecach stułę, którą ksiądz nosi na szyi. To wywoła reakcję szatana - mówi ks. Antoni Zieliński, egzorcysta diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Granica jest bardzo płynna Egzorcyści mówią, że jeśli zgłasza się do nich osoba, która twierdzi, że jest opętana, to znaczy, że jest chora. Nieżyjący już egzorcysta związany z Krakowem, ks. Walerian Moroz z zakonu michalitów, zwracał uwagę, że granica pomiędzy opętaniem a chorobą psychiczną jest bardzo płynna. "Większość egzorcystów uważa, że szatan z reguły atakuje sferę rozumu człowieka, mózg, który jest narzędziem duszy. Bywa, że to właśnie choroba psychiczna jest szczeliną, którą demon wykorzystuje do zniewolenia człowieka. Pod przykrywką choroby psychicznej bezkarnie buszuje w świadomości człowieka. Zagłusza sumienie, obala system wartości. Osacza na wszystkie możliwe sposoby, prześladując natręctwami, obsesyjnymi myślami, irracjonalnym lękiem czy nienawiścią do siebie i drugiego człowieka" - mówił w jednym z wywiadów ks. Moroz. - Egzorcyzmów częściej potrzebuje ktoś nieumiejący nazwać swojego lęku. Może być tak, że ta osoba nie potrafi wejść do kościoła, albo wejdzie i robi się jej źle, duszno, mdleje. Bywa, że gdy znajdzie się w świątyni - krzyczy, rzuca się na ziemię - opowiada ks. Andrzej Grefkowicz, egzorcysta diecezji warszawskiej. Jak w filmie - Miałem przypadek małego chłopca, którego nie mogło utrzymać czterech silnych mężczyzn - opowiada jeden z egzorcystów. - Miotał się, wił, wyrywał, po obrzędzie kompletnie nie pamiętał, co się z nim działo. Ks. Walerian Moroz opowiadał mi kilka lat temu o egzorcyzmach nad młodą dziewczyną w Warszawie. Z relacji matki dowiedział się, że córka w atakach szału dewastuje cały dom. Kiedy wszedł do mieszkania, zobaczył pozbawione szyb, zabite kartonami okna i doszczętnie zrujnowane pomieszczenia. Wątła, niewielkiej postury dziewczyna bez problemu przesuwała trzydrzwiową, pełną rzeczy szafę. Po ataku furii dziewczyna skulona usiadła w kącie. Te opisy przypominają sceny z filmów grozy, z horrorów. Metody, które stosują egzorcyści, są już jednak mniej spektakularne, mniej filmowe. - Nasza rola polega głównie na modlitwach i odmawianiu psalmów - zapewnia ks. Andrzej Grefkowicz. Jego praca zaczyna się od rozmowy, która ma na celu poznanie problemu. Osoba, która do niego trafia, jest już wtedy po konsultacji u psychiatry lub psychoterapeuty. Podczas drugiego spotkania odprawia modlitwy. Egzorcyzmowanie może trwać nawet dwa lata. W tym czasie mniej więcej co miesiąc egzorcysta spotyka się z podopiecznym. - Opętani najczęściej pochodzą z rodzin z problemami, mają relacje z diabłem bardzo konkretne i namacalne, podczas gdy relacje z Bogiem są o wiele trudniejsze. Dlatego procesowi egzorcyzmowania musi towarzyszyć formacja katolicka - mówi ks. Grefkowicz. W swej posłudze korzysta z egzorcyzmów Leona XIII. Nie ukrywa, że czasami spotyka się z sytuacjami równie ekstremalnymi jak pokazywane w filmach. Obrzędy i symbole Egzorcyzmy budzą niezdrowe emocje, bo uważa się, że mają w sobie coś z magii. Takie opinie są wynikiem m.in. tego, że Kościół katolicki nie dopuszcza postronnych osób do udziału w tych ceremoniałach. Ks. Janusz Królikowski wyjaśnia, że jedynym powodem jest chęć, aby nie kompromitować człowieka, uwikłanego w zło. - Egzorcyzm jest bardzo zbliżony do spowiedzi. Nie może być widowiskiem - mówi tarnowski ksiądz. Egzorcyzmy odprawia się zwykle po zmierzchu, w kościele lub w miejscu wcześniej poświęconym. W pomieszczeniu, gdzie znajduje się krucyfiks i wizerunek Matki Boskiej. Jeśli nawiedzony przez złe moce nie może przyjść do egzorcysty sam, ksiądz idzie do niego do domu. W takim przypadku w rytuale może uczestniczyć rodzina. Powinna ona odmówić wspólnie z księdzem modlitwę, ale nie wolno jej wypowiadać formułek zastrzeżonych dla egzorcysty. Odprawianie egzorcyzmów nie zawsze kończy się na jednym spotkaniu. Zdarzają się sytuacje, że egzorcyzmy odprawia się nawet po kilka lub kilkanaście lat. Zwykle aż do skutku. Niemiecki egzorcysta ks. Adolf Rodewyk w książce pt.: "Demoniczne opętanie dzisiaj" opisuje przypadek dręczenia, które trwało 40 lat.