Znaleziona w niedzielę rano 35-letnia siostra zakonna sama złożyła zawiadomienie o uprowadzeniu jej. Następnie jednak napisała oświadczenie, że wszystko wymyśliła, by zwrócić na siebie uwagę - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Tarnowie Bożena Owsiak. Zakonnicę ze skrępowanymi kablem nogami i związanymi do tyłu rękami znaleziono w niedzielę rano na trawniku przy skrzyżowaniu w Żabnie (Małopolskie). Kobietę przewieziono do szpitala. Lekarz nie stwierdził oznak wyziębienia organizmu, nie znalazł także śladów obrażeń i przemocy seksualnej. W pobranej do badania krwi nie znaleziono śladów żadnych substancji chemicznych, w tym środków odurzających i alkoholu. Przesłuchana zakonnica ze zgromadzenia sióstr służebniczek wyjaśniła, że dzień wcześniej przechodziła przez skrzyżowanie i została zaatakowana od tyłu przez zamaskowanego mężczyznę. Napastnik miał ją zaciągnąć do opuszczonego, spalonego domu i skłonić do wypicia substancji przypominającej alkohol oraz połknięcia garści tabletek. Po tym - jak zeznała - straciła przytomność i odzyskała ją dopiero w szpitalu. Później jednak zakonnica, pracująca także jako katechetka, złożyła pisemne oświadczenie, że nie było żadnego porwania, a wszystko sama wymyśliła, by zwrócić na siebie uwagę. - W śledztwie, które będziemy prowadzić, sprawdzimy obie wersje wydarzeń - powiedziała prok. Owsiak. Jak dodała, "prokuratura nie przesądza żadnej z nich, obie będą weryfikowane". - W toku postępowania będą analizowane nagrania z kamery, ponieważ miejsce znalezienia ofiary objęte jest monitoringiem - powiedział rzecznik tarnowskiej policji Andrzej Sus.