10-letni chłopiec w środę rano został odwieziony przez matkę do szkoły. Koledzy widzieli go w szkole, ale na lekcjach już się nie pojawił. Po południu zaniepokojeni rodzice zawiadomili policję. Użyto psa tropiącego. Policyjne patrole otrzymały zdjęcia chłopca. Dziecko odnaleziono w środę ok. godz. 21 przy ul. Dietla w rejonie Hali Targowej. W czwartek rano policja poinformowała o zatrzymaniu dwóch kobiet w związku z podejrzeniem uprowadzenia i przetrzymywania chłopca. Kobiety w piątek zostaną przesłuchane w prokuraturze. Mogą usłyszeć zarzuty uprowadzenia i pozbawienia wolności dziecka, za co grozi kara do 5 lat więzienia. Jak podkreśla prokuratura, decydujące znaczenie dla postępowania będzie miało przesłuchanie chłopca przed sądem w obecności biegłego psychologa. Prawdopodobnie nastąpi to w piątek. Kobieta zagadnęła chłopca Jak wynika z początkowych ustaleń policji, w środę rano nieznajoma kobieta zagadnęła chłopca w rejonie szkoły, proponując mu udział w zakupach i powołując się na znajomość z jego matką. Następnie przetrzymywała go w swoim mieszkaniu razem z mieszkającą w pobliżu znajomą. W pewnym momencie chłopcu udało się opuścić mieszkanie; wtedy został znaleziony. Jedna z kobiet prawdopodobnie leczyła się psychiatrycznie. Kobiety mogły podać chłopcu jakąś tabletkę. Z ustaleń prokuratury wynika jednak, że we krwi chłopca nie stwierdzono obecności żadnych substancji toksycznych. Dziecko trafiło do szpitala Dziecko trafiło do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego. Jego rzeczniczka Magdalena Oberc poinformowała, że chłopiec znajduje się w dobrej kondycji fizycznej, na jego ciele nie stwierdzono żadnych obrażeń. Badania nie wykazały też obecności toksycznych substancji w organiźmie. Jest jednak przestraszony i korzystał z konsultacji psychologa. Prawdopodobnie w piątek opuści szpital i wtedy zostanie przesłuchany.