- Przyznaję się, że Marta zginęła z mojej ręki. To jest moja wina, natomiast przenigdy nie przyszłoby mi do głowy, abym kogokolwiek mógł pozbawić życia, a na pewno nie Marty. Bardzo ją kochałem - powiedział w poniedziałek przed sądem oskarżony. Marek K. w poprzednim procesie został skazany na karę 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i z przyczyn zasługujących na szczególne potępienie. W wyniku apelacji obu stron Sąd Apelacyjny uchylił ten wyrok i sprawę skierował do ponownego rozpoznania. Powodem uchylenia wyroku było orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z kwietnia 2009 roku, znoszące ograniczenie kar dla sprawców najcięższych zbrodni do dożywocia lub 25 lat pozbawienia wolności. Na podstawie tego orzeczenia moc stracił paragraf 2 art. 148 kk, mówiący m.in. o szczególnym okrucieństwie oraz niskich pobudkach i będący podstawą wyroku dla Marka K. Obecnie sędziom pozostanie do stosowania w przypadku każdego rodzaju zabójstwa par. 1 art. 148, który stanowi: "Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności". Jednocześnie sąd apelacyjny zalecił w ponownym procesie ograniczenie dowodów. Określił także jako niebudzące wątpliwości opinie biegłych o stanie poczytalności oskarżonego, podważane przez obrońców. Utrzymał w mocy wyrok dla współoskarżonej Moniki K. za to, że wiedziała o zabójstwie i miejscu ukrycia zwłok, ale nie zawiadomiła organów ścigania. 16-letnia licealistka Marta B. zaginęła na początku kwietnia 2006 r. Po trzech tygodniach jej ciało odnaleziono w zbiorniku wodnym w okolicy Niepołomic. Były na nim rany od 36 ciosów nożem. Marka K. - chłopaka zamordowanej zatrzymano następnego dnia. Podczas śledztwa przyznał się do zabójstwa. Jak tłumaczył, przyczyną zabójstwa był pozytywny wynik testu ciążowego. Podał, że Marta B. odepchnęła go i upadła, wbijając sobie ostrze noża w gardło, a on zadał pozostałe ciosy, ponieważ "chciał jej pomóc", ale "obawiał się, że nikt mu nie uwierzy". Przed sądem skorzystał z prawa do odmowy wyjaśnień. Zdaniem prokuratury zabójstwo było zaplanowane, a zabójca chciał ukryć fakt ciąży ofiary, ponieważ planował związać się z inną dziewczyną. Opinię tę potwierdził w grudniu 2008 r. Sąd Okręgowy, skazując Marka K. na 25 lat pozbawienia wolności. Zdaniem sądu zbrodnia została zaplanowana, ponieważ oskarżony wcześniej odebrał ofierze telefon komórkowy i wyjął z niego baterię, by nie można było go namierzyć, po morderstwie wrzucił rzeczy ofiary do pojemników na śmieci w różnych częściach miasta, zaś obciążone zwłoki do zbiornika, o którym wiedział, że ma zostać zasypany. Od wyroku odwołali się zarówno obrońcy, jak i prokuratura. Zdaniem prokuratury, właściwym wyrokiem byłoby dożywocie. Marek K. w poniedziałek przed sądem ponownie wyraził ubolewanie i stwierdził, że choć nie może już nic zmienić, to zależy mu, by rodzice ofiary "kiedyś byli w stanie w jakiś sposób mu wybaczyć". Na sali obecni byli matka oskarżonego i ojciec ofiary, który w procesie jest oskarżycielem posiłkowym.