Odzew na nasz protest jest wśród aptekarzy pozytywny. Niestety nie przyłączyły się do niego wszystkie sieci - powiedziała Jękot. Naczelna Rada Aptekarska, która zaapelowała do aptekarzy o przystąpienie do protestu, domaga się zniesienia kar dla farmaceutów, którzy realizują niewłaściwie wypisane recepty. Protest ma się odbywać codziennie i polegać na zamykaniu aptek od godz. 13 do 14. W poniedziałek w czasie jego trwania nie było większych problemów z zakupem leków w centrum Krakowa. Otwarta były m.in. apteka w Galerii Krakowskiej należąca do jednej z ogólnopolskiej sieci. Farmaceutka tam pracująca na pytanie PAP, dlaczego obsługuje klientów, odpowiedziała, że takie zarządzenia przyszło z centrali firmy. Zarówno w tym punkcie, jak i innych otwartych aptekach nie tworzyły się większe kolejki. Na każdej z zamkniętych aptek widniała informacja o czasie trwania protestu; zaznaczono też, że w razie nagłych przypadków recepta będzie zrealizowana. Widziałam kilka osób, które odchodziły sprzed naszych drzwi. Nie widać było jednak u nich specjalnego rozgoryczenia. Myślę, że klienci popierają nasz protest. Rozumieją, że go prowadzimy, aby pacjenci nie musieli wracać do lekarza ze źle wypisaną receptą - powiedziała Małgorzata Lelito kierująca apteką Madgragora przy krakowskim Rynku Kleparskim. Barbara Jękot poinformowała też, że w Małopolsce rzadko pojawiają się już się recepty z pieczątkami "Refundacja do decyzji NFZ".