Jest jasne, że dmuchać trzeba nawet na zimne. - Oczywiście, że może dojść do pożaru na terenie Muzeum na przykład w skutek wyładowań atmosferycznych czy umyślnego podpalenia - przyznaje Wojciech Pióro, inspektor ppoż. i specjalista BHP w PMAB. W kryzysowej sytuacji, oczywiście, na pierwszej linii ognia będą strażacy lub też, we wczesnej fazie, płomienie mają zdławić pracownicy muzealnej ochrony. - Najważniejsze jest jak najszybsze zgłoszenie. Z racji niewielkiej odległości od Muzeum Auschwitz-Birkenau przyjazd pierwszych zastępów straży pożarnej następuje po kilku minutach - informuje inspektor ppoż. Pierwszy podstawowy element zabezpieczenia przeciwpożarowego w tym szczególnym miejscu to odpowiednie utrzymanie terenu m.in. poprzez systematyczne koszenie trawy. - Najczęściej takie zabiegi kojarzą się z utrzymaniem czystości, ale w Muzeum to ważny element zabezpieczenia przeciwpożarowego. Wysoka, wysuszona trawa powodowałaby rozprzestrzenianie się pożaru - wyjaśnia Wojciech Pióro. Muzeum ma system alarmowy. To sieć czujek w budynkach. W momencie wykrycia dymu przez czujkę uruchamiany jest alarm poprzez centralę, która znajduje się w głównej wartowni. Na terenie PMAB zainstalowanych jest ponad 1300 czujek i 70 ręcznych ostrzegaczy pożarowych. Ów system nie obejmuje jednak baraków na terenie Birkenau. - Dozór obiektów na terenie Birkenau odbywa się głównie poprzez piesze patrole pracowników ochrony i monitoring. W budynkach jak i na terenie MuzeumAuschwitz-Birkenau zainstalowane są hydranty i rozmieszczony jest podręczny sprzęt gaśniczy. A baraki drewniane przy okazji konserwacji są zabezpieczone środkami ogniochronnymi - wyjaśnia Wojciech Pióro. Jeszcze kilkanaście lat temu problemem było zalesienie terenu wokół Birkenau, co byłoby groźne w razie pożaru lasu. Jednak wiele z tych drzew do dziś już usunięto. Czujność należy zachować też np. podczas corocznego Marszu Żywych, w którym bierze udział kilka tysięcy osób z całego świata. - Jego organizator jest zobowiązany do poinformowania uczestników o całkowitym zakazie zapalania zniczy w budynkach, jak i w bezpośrednim ich sąsiedztwie. Ponadto w tym dniu organizowane są dodatkowe patrole. Jest to kilkanaście osób z reguły pracowników Muzeum, ale także wolontariuszy, którzy od rana do późnego wieczoru patrolują teren - opisuje Pióro. Patrole na niemal 200-hektarowym terenie Miejsca Pamięci to standard i konieczność. Właśnie podczas rutynowego patrolu, wokół terenu byłego obozu w Brzezince, wartownicy zauważyli wspomniany pożar budynku "ziemniaczarek". - Kiedy jeden z pracowników ochrony zaalarmował straż pożarną, okazało się, że podobne zgłoszenie dostali już kilka chwil wcześniej z innego źródła - relacjonuje inspektor ppoż. Muzeum nieustannie stara się zwiększyć skuteczność zabezpieczeń. - Na dziś jest to inwestycja polegająca na zainstalowaniu w magazynach z przedmiotami poobozowymi instalacji stałych urządzeń gaśniczych, instalacji bardzo wczesnej detekcji oraz wydzieleń pożarowych. Są to urządzenia o najwyższych światowych standardach - podkreśla Wojciech Pióro. - Projekt i realizacja finansowana jest dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego - uzupełnia. Sytuacja jest pod kontrolą. I oby tak zostało. - Istnieją jednak pewne obawy, ponieważ w ostatnim czasie w okolicy dochodzi do celowych podpaleń - mówią muzealnicy. Paweł Plinta pawel.plinta@dziennik.krakow.pl