- I liczymy jeszcze na jedną, dwie sztuki - dodaje jego zastępca Ryszard Gwiżdż. Żubry z Niepołomic to w Europie poszukiwany towar. Na sprzedaży jednego OZHŻ zarabia 1,5-2 tys. euro. Zwierzęta trafiają przeważnie do Francji, Holandii i Niemiec, ale czasem jadą też na Słowację i na Węgry. Niepołomicki ośrodek zajmuje 75 hektarów. Do niedawna uważano, że na takiej przestrzeni mieści się najwyżej 25 żubrów. Teraz, wraz z młodzieżą, jest ich już 29. Kilka niepołomickich żubrów będzie musiało opuścić swoją ostoję. - Aby młode żubry zaczęły podróże, muszą poczekać co najmniej rok, a najlepiej, żeby jechały jako trzylatki - tłumaczy Sennik. - W żadnym wypadku naszej hodowli nie można uważać za sposób zarabiania pieniędzy, choć chętnych na żubry jest bardzo wielu. Zwierzęta sprzedajemy do podobnych placówek na świecie, wedle zasad określonych przez genetyków z warszawskiej SGGW, pracujących pod kierunkiem prof. Wandy Olech-Piaseckiej. - Ośrodków hodowli żubrów jest na świecie ok. 200, ale chciałabym, żeby było ich trzy razy tyle - mówi prof. Olech-Piasecka. - Tym bardziej, że także w Europie, żubr ma groźnego konkurenta - amerykańskiego bizona. Te gatunki rozdzieliły się przed kilkoma tysiącami lat, ale są bardzo blisko spokrewnione i groźba wymieszania puli genowych jest poważna. Europejskie hodowle bizonów, to dziś hodowle przemysłowe, a hodowle żubra mają znaczenie dla zachowania gatunku.