Dlaczego? Bo tłumy ludzi na szlakach nieodwracalnie niszczą tatrzańską przyrodę - pisze "Polska -Gazeta Krakowska". Tylko drogą do Morskiego Oka w ciągu czterech majowych dni przeszło 30 tys. osób. Do Doliny Kościeliskiej weszło 17 tys. A gdyby nie fatalna pogoda, turystów byłoby znacznie więcej. W lecie gigantyczne kolejki ustawiają się również pod Giewontem i aby wejść na szczyt, trzeba czasami odczekać kilka godzin. - Niepokoi nas wzrastający ruch turystyczny w Tatrach. I może nadszedł czas, aby głośno powiedzieć, że mamy problem - mówi Paweł Skawiński, dyrektor TPN. - Trzeba pomyśleć nad ograniczeniem liczby turystów. Nikt nie ma wątpliwości, że należy limitować osoby odwiedzające krakowski Wawel. A Tatry to też dobro narodowe - dodaje. Największym problemem byłoby jednak ustalenie, ile osób może wejść na szlak. Według ekspertów TPN, nie da się ściśle policzyć, jaka jest "turystyczna chłonność" danego rejonu polskich gór. - Dlatego dobrym wyjściem byłoby czasowe zamykanie niektórych szlaków. Każdy potrzebuje odpoczynku, przyroda również - mówi Skawiński. Przyrodnikom chodzi przede wszystkim o drogę do Morskiego Oka i Dolinę Kościeliską. Tymi łatwymi trasami wędrują niedzielni turyści i dokonują spustoszeń. Śmiecą, gdzie popadnie, wiosną depczą i zrywają krokusy, krzyczą i płoszą zwierzęta. Ludzie gór sceptycznie podchodzą jednak do pomysłu TPN. - Jestem przeciwny jakimkolwiek zakazom administracyjnym - podkreśla Władysław Cywiński, ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i przewodnik. - Uważam, że po prostu nie należy ułatwiać turystom dostania się w Tatry. Wtedy będą chodzić po nich ludzie, którzy potrafią je uszanować. Co to znaczy? Zdaniem Cywińskiego, wystarczyłoby ograniczyć dojazd do Kuźnic czy do polany Palenicy przed Morskim Okiem, aby w góry poszli tylko przygotowani do wycieczek miłośnicy przyrody, a nie mieszczuchy w trampkach. Mieszkańcy Podtatrza, którzy żyją z turystów, oczywiście są przeciwko jakimkolwiek ograniczeniom. - Ach, ci ekolodzy - wygraża pięścią Maria Tylkowa z Zakopanego. - Chcieliby ogrodzić Tatry i chodzić sobie tam sami. Jeśli turysta odejdzie z kwitkiem od szlabanu, to już do nas nie przyjedzie.