Decyzja sądu dotyczy tylko jednego ENA, w sprawie drugiego sąd odmówił wydania Słowaka. Oznacza to, że Karol M. będzie mógł na Słowacji odpowiadać tylko w zakresie zarzutów z pierwszego ENA. Karol M. zajmuje pierwsze miejsce na liście osób poszukiwanych na Słowacji, jako podejrzany m.in. o zlecenie w 2004 r. zabójstwa b. policjanta, w efekcie czego zginęła żona i 10-letnie dziecko b. funkcjonariusza. Pod koniec października został zatrzymany pod Krakowem. W toku postępowania w sprawie dopuszczalności wydania go Słowacji krakowski sąd otrzymał z sądu w słowackiej Trnawie kolejny ENA, w którym zarzucono Karolowi M. następnych pięć czynów, w tym rozbój, pobicie ze skutkiem śmiertelnym i oszustwo podatkowe. Jak wynikało z uzasadnienia postanowienia, krakowski sąd miał wątpliwości w obu sprawach. W zakresie pierwszego ENA, wydanego przez Sąd Okręgowy w Bratysławie, sąd dostrzegł "poważne wątpliwości natury dowodowej". Uznał jednak, że nie ma kompetencji do ich rozstrzygania, dlatego też pozostawił sądowi słowackiemu prowadzenie tej sprawy. Odnośnie ENA z sądu rejonowego w Trnawie polski sądu uznał, iż obrona Karola M. wykazała bezspornie tak poważne naruszenia proceduralne, dotyczące naruszenia praw człowieka, że istnieje podstawa do odmowy wydania Karola M. w tym zakresie. Jak przytoczyła w uzasadnieniu sędzia Aleksandra Sołtysińska-Łaszczyca, naruszenia praw człowieka w tej sprawie potwierdził już Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny Słowacji, a Karolowi M. przyznano odszkodowanie za zbyt długi pobyt w areszcie. Sprawa wnikliwie była badana przez polski sąd. Decyzja zapadła dopiero na piątym posiedzeniu. Na pierwszym polski obrońca mec. Jan Olszewski dostarczył protokoły z przesłuchań w słowackim śledztwie, świadczące - według niego - o tym, że "że oskarżenie Karola M. opiera się na hipotezach, a nie dowodach". Po zapoznaniu się z nimi krakowski sąd postanowił zwrócić się do strony słowackiej o przysłanie materiałów dowodowych, na jakich opierają się zarzuty wobec Karola M. Dzień przed trzecim posiedzeniem sąd otrzymał faksem z sądu w słowackiej Trnawie kolejny ENA, w którym zarzucono Karolowi M. następnych pięć czynów, w tym rozbój, pobicie ze skutkiem śmiertelnym i oszustwo podatkowe. Kolejne dokumenty nadeszły w połowie stycznia. Skutkowało to kolejnym odroczeniem posiedzenia. Informacje na temat Karola M. polska policja uzyskała od policjantów czeskich. Funkcjonariusze z wydziału poszukiwań KGP ustalili, że mężczyzna może się ukrywać w jednej z luksusowych willi w Krakowie. Tam też pod koniec października został zatrzymany. Według policji, 41-latek mógł ukrywać się w Polsce od kilku miesięcy. W miejscu, gdzie przebywał, znaleziono m.in. dokumenty z jego zdjęciem wystawione na różne nazwiska. Na ich podstawie krakowska prokuratura postawiła Karolowi M. zarzut sfałszowania z innymi osobami dokumentów, którymi posługiwał się w Polsce. W tej sprawie, na wniosek prokuratury, sąd aresztował Karola M. na trzy miesiące. - W ciągu miesiąca zostanie ona zakończona - powiedział w piątek prok. Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Sprawa budziła ogromne zainteresowanie słowackich mediów, które przyjeżdżały do krakowskiego sądu na każde posiedzenie sądu. Ich uwagę przyciągała towarzyszka życia Karola M. - słowacka aktorka Zuzana Maroszova, która zrezygnowała z kariery i ukrywała się wraz z nim. - Nie uciekaliśmy przed sprawiedliwością, tylko niesprawiedliwością - powiedziała w piątek obecna w sądzie aktorka. - Absolutnie jestem pewna tego, że jest niewinny. Wierzę, że u nas będzie taka sama sprawiedliwość, jak w waszym sądzie - powiedziała. Jej zdaniem, zarzuty przeciwko Karolowi M. są spowodowane tym, że "ktoś potrzebuje nazbierać sobie punkty i znaleźć winnego niezależnie od tego, czy to jest prawdziwy winny". Maroszova przyznała w rozmowie, że "absolutnie nie ma poczucia straty" z powodu rezygnacji z kariery aktorskiej. - Znalazłam człowieka, którego kocham nad życie, mam z nim syna, jesteśmy rodziną. Stałam za nim i będę stać jak do tej pory, nie żałuję ani jednej sekundy. On jest na pierwszym miejscu i mój syn, inne rzeczy są na dalszych miejscach - powiedziała Zuzana Maroszova.