- Wprowadzili dane aspiranta sztabowego do komputerowej bazy i okazało się, że taki człowiek nie istnieje. Nie zgadzało się nie tylko nazwisko, ale i numer dowodu osobistego - mówi jeden z policjantów. Porównanie danych w policyjnej ewidencji z dowodem osobistym kandydata do nagrody okazało się niemożliwe. Zainteresowany utracił go w nieznanych okolicznościach, a o nowy nie występował. Numer dowodu pochodził z dokumentu jego żony, bo - jak twierdził - podał go przez pomyłkę. Alojzy D. policyjną karierę rozpoczął w grudniu 1990 roku. Czemu nikt nie zweryfikował danych przy przyjęciu do służby? - Nie potrafię tego wyjaśnić - przyznaje rzecznik małopolskiej policji. Błędy w dokumentach się zdarzają. Ale dlaczego stróż prawa nie starał się ich sprostować? Prokurator Jolanta Religa Religa z Prokuratury Rejonowej w Sandomierzu przyznaje, że nie wyjaśniała przyczyn. - Na pewno było to mało roztropne jak na policjanta - mówi.