22-latek w przeszłości był notowany za fałszowanie dokumentów i rozboje. Teraz grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności. - Mężczyzna nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego podpalał domy i zabudowania gospodarcze. Na razie przedstawiono mu zarzuty związane z czteroma podpaleniami, ale niewykluczone, że zarzutów będzie więcej - powiedział we wtorek rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak. 22-latek wpadł w ręce policji w sobotę. Strażak z Ochotniczej Straży Pożarnej (OSP), jadący prywatnym samochodem do pożaru domu w Staniątkach k. Niepołomic, wpadł do rowu. Przy wyciąganiu auta pomógł mu młody chłopak. Widzieli to policjanci, których zdziwiło, że ten sam młody człowiek po kilku minutach pojawił się na miejscu tragedii i zainteresowaniem śledził akcję gaśniczą. Policjanci sprawdzili, kim jest chłopak i w międzyczasie ściągnęli psa tropiącego. Ten zwęszył ślad podpalacza i bez chwili wahania podszedł do młodego człowieka. Mężczyzna przyznał się do podpalenia domu w Staniątkach i do kilku innych podpaleń, do których doszło od listopada ub.r., m.in. do podpalenia w grudniu zabytkowej, XVIII-wiecznej, wolnostojącej, drewnianej dzwonnicy w Łapczycy niedaleko Bochni.