Jak powiedziała "Dziennikowi Polskiemu" prok. Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej Prokuratury Okręgowej, funkcjonariusze zatrzymali kierowcę na łamaniu przepisów drogowych. Mężczyzna wyprzedzał na skrzyżowaniu i na przejściu dla pieszych. Policjanci za to wykroczenie naliczyli mu 40 punktów karnych oraz nałożyli mandat w wysokości 1000 zł. Wówczas kierowca miał zapytać, "czy nie da się czegoś załatwić, bo musi mieć prawo jazdy". Efekt był taki, że jeszcze tego samego dnia miał się zjawić z łapówką w pobliżu sklepu "Biedronka" w Miechowie. Zanim tam dotarł, o sprawie opowiedział znajomemu policjantowi. Ten doradził mu, by zawiadomił prokuraturę. - Do wręczenia łapówki nie doszło, bo kierowca i policjanci rozminęli się - powiedziała prok. Marcinkowska Policjanci zostali niebawem zatrzymani przez funkcjonariuszy wydziału kontroli wewnętrznej. Nie przyznali się do winy i złożyli obszerne wyjaśnienia, które będą weryfikowane przez prokuraturę. Prokuratura nakazała im wpłatę poręczenia majątkowego w wysokości 2 tys. zł. Obydwaj zostali zawieszeni w czynnościach służbowych. STRZ