Jeszcze tydzień temu wydawało się, że tam też urodzi się ich syn, bo Magda jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Po artykule ("Dom i dziecko w drodze", Polska - Gazeta Krakowska z 18 bm.) z całego kraju napływają propozycje: zamieszkajcie z nami. Wczoraj Marcin z Magdą zostawili swojego dużego fiata i Legnicę. Wyjechali nad morze. Tam urodzi się ich dziecko, bo znaleźli dom pełen rodzinnego ciepła. - To był mój pomysł, aby ich przygarnąć pod nasz dach - cieszy się Jerzy Lewandowski. - Żona się zgodziła - donosi Gazeta Krakowska. Wystarczyły trzy minuty telefonicznej rozmowy z panią Łucją, by Marcin zdecydował: - Jedziemy. I on, i Łucja Lewandowska popłakali się przy telefonie. - Tyle czekamy, byście się odezwali po naszym pierwszym telefonie do was. Już straciliśmy nadzieję - mówiła z łagodnym wyrzutem. Marcin nie dowierzał: - To nie jest sen, prawda? - pytał szczęśliwy. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Natychmiast po rozmowie pani Łucja wsiadła w samochód. Wieczorem przyjechała spod Koszalina do Legnicy. Zabrała Marcina i Magdę do siebie. - Niczego im u nas nie braknie - mówi pan Jerzy. - Już traktujemy ich jak własną rodzinę. Lewandowscy już zapowiadają, że w kwietniu wyprawią małemu Karolkowi chrzciny. Przy okazji Marcin z Magdą chcą wziąć też ślub kościelny (dotąd mają tylko cywilny, a obrączki musieli sprzedać, by mieć pieniądze na jedzenie). - Warto być dobrym człowiekiem, a za okazane obcym ludziom serce Bóg odpłaca podwójnie - mówi pan Jerzy. - Przed Marcinem i Magdą adoptowaliśmy 10-miesięczną niepełnosprawną dziewczynkę. Od tego czasu jeszcze się nam polepszyło. To nie jedyne mieszkanie, jakie zaoferowali bezdomnemu małżeństwu z Legnicy nasi Czytelnicy. Ofertę pomocy złożył także Zbigniew Zarębski, dyrektor kopalni soli w Wieliczce. Zaproponował Marcinowi i Magdzie mieszkanie w jednym z budynków kopalni. Dziś, choć para z Legnicy nie sprowadzi się do Wieliczki, cieszy się, że będą mogli rozpocząć nowe życie. - Dobrze, że ktoś im pomógł. Zasługiwali na to - mówi Zarębski.