Ulewy sprawiły, że - niestety - w Krakowie wylały wczoraj niektóre lokalne rzeki i potoki. W dodatku miejscami kanalizacja nie mogła sobie poradzić z dużą ilością napływającej wody. W efekcie doszło do licznych podtopień domów, dróg, urządzeń infrastruktury technicznej itp. Problemy pojawiły się głównie w pobliżu Serafy i Drwinki, potoku Baranówka (ul. Kantorowicka, Jeziorany, G. Morcinka), w okolicy Rybitw (Biskupińska, Mierzeja Wiślana), zakładu karnego w Ruszczy, w Kościelnikach (ul. Pysocice, Sawy Calińskiego), w Wadowie (ul. Za Ogrodem), w rejonie ul. Igołomskiej, ul. Łozińskiego oraz w pobliżu rzeki Wilgi (ul. Smoleńskiego, Tokarskiego, Ludwisarzy). Woda wdarła się na wiele ulic w mieście. Z tego powodu trzeba było zamknąć - całkowicie bądź częściowo - m.in.: Półłanki (nie można się było dostać przez przejazd kolejowy w kierunku Bieżanowa), Złocieniową, Bieżanowską, Chałubińskiego, Lipowskiego, Botewa, płk. Dąbka, Biskupińską i tunel drogowy w Ruszczy. Krakowska straż pożarna wyjeżdżała ponad 150 razy do usuwania skutków powodzi: trzeba było układać worki z piaskiem (celem ograniczenia rozlewisk), wypompowywać wodę z piwnic i podwórek, usuwać powalone drzewa itp. Zabezpieczano też i uszczelniano workami z piaskiem studzienki kanalizacyjne oraz wały przeciwpowodziowe (m.in. na Wildze w Opatkowicach, na Serafie w Bieżanowie i w rejonie ul. Ziemskiej w Wyciążu). W akcję ratowniczą zaangażowanych było w sumie ponad 200 strażaków (zawodowych i ochotników). Dramatycznie na Bieżanowie W najdramatyczniejszej sytuacji znaleźli się wczoraj mieszkańcy Bieżanowa, gdzie znów - już po raz kolejny w tym roku - wylała Serafa. Woda wdarła się (już w nocy) m.in. na ulice Sucharskiego, Bieżanowską, Popiełuszki, Jamków, Korepty i Jaglarzów, miejscami osiągając poziom 50 - 60 cm. Po południu z ulic Stacyjnej i Sucharskiego ewakuowano ponad 70 osób (mieszkańców i pracowników jednej z firm). - Tu się żyć nie da! Byle deszcz, a już jesteśmy zalani! - grzmiał Wiesław Piro, który - by dostać się do swego domu przy ul. Popiełuszki - musiał brnąć w wodzie prawie po pas. - Wydostać się stąd nie można, komunikacja miejska nie kursuje, chaos i dramat! Studzienki zatkane, jeździ policja, wozy strażackie stoją, a woda dalej się leje. Od nocy nie śpimy, już nie wiemy, co robić, a nie ma nikogo mądrego, kto by podjął skuteczne działania - denerwował się pan Wiesław. Mieszkańcy Bieżanowa mówią, że aż tak dużej wody jeszcze w ich dzielnicy nie było. - Tragedia! Woda przelewa się przez wały, sytuacja wciąż się pogarsza. Już piąty raz w tym roku nas zalewa, a w dodatku jest jeszcze gorzej niż było w maju i czerwcu. W porównaniu do tej ostatniej powodzi teraz poziom wody w zalanych miejscach jest o ok. 20 cm wyższy. Zalanych zostało co najmniej 150 domów - wyliczał radny Bieżanowa Stanisław Dziob. Jego zdaniem Serafa tak mocno wylewa, gdyż zmieniono zlewnię i nikt z urzędników nie chce się do tego przyznać. - Serafą płynie teraz 55 - 60 metrów sześciennych wody na sekundę, a tymczasem dwa zbudowane kolektory mogą przepuścić tylko 10 metrów sześciennych wody na sekundę. To one powodują, że rzeka jest przepełniona - tłumaczy radny. Podtopiło też osiedla: Przewóz, Lesisko i Ruszcza Prócz Bieżanowa do lokalnych podtopień doszło wczoraj m.in. na os. Przewóz - głównie w rejonie ul. Wrobela, a także w Nowej Hucie - na osiedlach Lesisko i Ruszcza. - W Ruszczy sytuacja jest najgorsza. Niebezpiecznie podniósł się poziom wody w potoku Struga Rusiecka i woda już wlewa się ludziom do garaży - relacjonował przewodniczący Dzielnicy XVIII Nowa Huta Edward Porębski. - Niestety, problem w tym, że koryto potoku jest zamulone, zarośnięte chaszczami, przewężone, jego przepustowość jest więc prawie żadna, szczególnie na najbardziej newralgicznym odcinku w rejonie ul. Rusieckiej. Skutki intensywnych opadów deszczu dały się też we znaki pasażerom komunikacji miejskiej, gdyż z powodu zalania dróg zablokowany został przejazd autobusów na wielu liniach. Największe problemy były w rejonie Bieżanowa i osiedla Złocień oraz na liniach aglomeracyjnych. Kłopoty pasażerów, pogotowie w Krakowie Wczoraj w Krakowie już przed południem ogłoszono pogotowie przeciwpowodziowe. Magistrat uspokajał, że ze strony Wisły na razie nie ma zagrożenia, choć wody w rzece stale przybywało. Rano (o godz. 7.30) wodowskaz na Bielanach pokazywał 237 cm, a po południu Wisła osiągnęła już w tamtym miejscu poziom 357 cm (stan ostrzegawczy to 370 cm, a alarmowy - 520). - Na razie wciąż mamy tendencję wzrostową. Wody w Wiśle przybywa, ale - na szczęście - w coraz wolniejszym tempie - informowało wczoraj ok. godz. 18 Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego w Krakowie. Co dalej z deszczami? Niestety, prognozy pogody nie są zbyt optymistyczne. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzega, że dziś - w związku z przewidywanymi opadami deszczu na dopływach Wisły - w Małopolsce spodziewany jest dalszy wzrost poziomu wody. Miejscami może osiągnąć stany wysokie, a lokalnie przekroczyć stany ostrzegawcze. PSZ Czytaj więcej: Rynek nabiera stylowego wyglądu Znowu wielka woda i trudne pytania Kryniczanie nie chą apartamentowca