Zdarzenie miało miejsce w poniedziałek rano w bloku przy ul. Fabrycznej w Limanowej (woj. małopolskie) - tym samym, w którym w lipcu bieżącego roku omal nie doszło do linczu Romów przez ich sąsiadów. Tym razem patrol policji miał zgodnie z nakazem sądu doprowadzić 16-letniego Roma oraz jego brata do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Herbach. - Z uwagi na to, że nieletni, który miał być zatrzymany, uskarżał się na dolegliwości zdrowotne, na miejsce wezwaliśmy pogotowie. Po przebadaniu przez lekarza i ustaleniu, że nieletniemu nic nie dolega, policjanci zatrzymali go i przystąpili do wyprowadzania go z mieszkania. W tym czasie zostali zaatakowani przez innych Romów obecnych na miejscu. Groził, że się zabije Zatrzymany, korzystając z zamieszania, oswobodził się, a następnie - używając przedmiotu przypominającego broń - groził samookaleczeniem - informuje Stanisław Piegza, p. o. rzecznika limanowskiej policji. Według relacji świadków, chłopak wybiegł na balkon i groził, że się zabije. Funkcjonariusze opuścili mieszkanie i z radiowozu wezwali posiłki. W tym samym czasie nastolatek krzyczał: "będziecie mieli mnie na sumieniu!" - relacjonował "Dziennikowi Polskiemu" jeden z mieszkańców ul. Fabrycznej, świadek zdarzenia. Po chwili Rom wrócił do mieszkania i uciekł z niego do piwnicy, a dalej przez okno z drugiej strony budynku na zewnątrz i żeby się wydostać, wybił szybę. Sześć patroli w akcji Na miejsce przyjechało sześć patroli policji, ale młodego Roma w budynku nie znaleziono. Policjanci zatrzymali go w pościgu ok. godz. 10.40. - Z uwagi na to, że w ciągu ostatniego miesiąca nieletni oraz jego brat czterokrotnie po zatrzymaniu przez policjantów i doprowadzeniu do ośrodka wychowawczego samowolnie go opuszczali, wystąpiliśmy do Sądu dla Nieletnich o zamianę ośrodka na izolacyjny. Czekamy na decyzję w tej sprawie. W stosunku do Romów, którzy podczas zatrzymywania nieletniego, zaatakowali policjantów i umożliwili mu ucieczkę, prowadzone będą stosowne postępowania - informuje rzecznik policji. Od linczu było tylko o krok To kolejna interwencja w bloku zamieszkałym przez Romów. W lipcu omal nie doszło do linczu uciążliwej romskiej rodziny przez polskich sąsiadów. Konflikt mieszkańców osiedla z romską rodziną D. trwa od kilku lat. Gdyby w lipcu nie interweniowała policja, bójka mogłaby przerodzić się w lincz. Po tamtym zajściu władze miasta zadeklarowały, że przeniosą Romów do innego lokalu socjalnego. Tym bardziej, że nie płacili czynszu. Burmistrz Limanowej Marek Czeczótka zaproponował im kontener mieszkalny na obrzeżach miasta, ale Romowie kategorycznie się na to nie zgodzili. Do dziś mieszkają przy ul. Fabrycznej. Tutaj może dojść do tragedii - Nie mamy dla nich innego miejsca, jedyne co mogliśmy zrobić, to zainstalować przy ul. Fabrycznej monitoring - mówi zastępca burmistrza Rudolf Zaczyński. - Tutaj naprawdę może dojść do tragedii. Dziś przecież było już blisko, bo gdyby to była prawdziwa broń, nie wiadomo, czy ten chłopak nie użyłby jej, celując w policjantów czy sąsiadów. Co się jeszcze musi tu wydarzyć, aby ten problem rozwiązać? - pytał jeden z mieszkańców ul. Fabrycznej, świadek zajścia. Kuba Toporkiewicz, Monk Czytaj więcej: Czy prezydent zapłaci mandat? Gospodarze gmin mają rywali Gimnazjalista nie cofnie się przed niczym