Zaniepokojeni wyrokiem są m.in. zakopiańscy przedsiębiorcy, którzy obawiają się, że teraz ruszy lawina kolejnych roszczeń właścicieli gruntów, gdzie przebiegają trasy narciarskie. Sprawa Gubałówki to jest precedens, który może pociągnąć inne tego typu działania. Martwi się także dyrektor Centralnego Ośrodka Sportu w Zakopanem. - Wszak większa cześć tras biegowych, a nawet skoczni narciarskich, na których mają być rozgrywane mistrzostwa świata, położona jest na gruntach prywatnych - mówi Andrzej Kozak. Jeśli mamy zainwestować tam pieniądze i stworzyć infrastrukturę, która odpowiadałaby wymogom Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, to wczorajszy wyrok budzi poważną wątpliwość. Może się okazać, że wyrok zakopiańskiego sądu wstrzyma na wiele lat inwestycje narciarskie na Podhalu. Potrzebna jest bowiem ustawa górska, które wzorem krajów alpejskich, wprowadzi służebność gruntów prywatnych pod trasy narciarskie. Dodajmy, że wczorajszy wyrok nie jest ostateczny, a Polskie Koleje Linowe już zapowiedziały apelację.