Po ujawnieniu przez reporterów RMF FM informacji o podwyżce za przejazd autostradą A4 sprawdzamy, jakie zapisy tkwią w umowach koncesyjnych. Kierowcy mają niestety powód do obaw. W przypadku A4 - nawet po zapowiadanej podwyżce - do górnego limitu pobieranych opłat wciąż będzie brakowało jeszcze kilku złotych. Zarządcy wielkopolskiej A2 - jak ustalił nieoficjalnie reporter RMF FM Paweł Świąder - brakować będzie jeszcze nawet kilkunastu złotych. Mniejszy limit obowiązuje tylko na odcinku A1. Każda z firm na innych zasadach rozlicza się z państwem, które - jak widać - najczęściej jest na przegranej pozycji. Minister nie może wymusić niższych opłat, niemożliwy okazuje się również rabat na czas remontu. A przecież wszystkimi autostradami, na które wręczono koncesje, powinniśmy jeździć już wiele lat temu. Taki jest efekt przyznawania koncesji firmom bez uzgodnienia szczegółów. To jak obietnica: wy zbudujecie trasę, ale za ile i w jakim czasie - ustalimy później. Co ciekawe, wszystkie koncesje na obecnie płatne autostrady podpisał jeden minister transportu w rządach Oleksego i Cimoszewicza. Słuchaj Faktów RMF.FM