Za co się nie wezmą, wszystko musi być zrobione na 100 procent. Z efektami, co udowodniły już nie raz. Wszak mają tyle energii, że mogłyby obdzielić nią niejedną, ospałą dwudziestolatkę.Nim na zegarze dobija godzina spotkania z okazji realizacji projektu "Rarytasy prababci Jagody", na który gospodynie dostały grant z programu "Działaj lokalnie IV", wszystko jest gotowe. Przypomnijmy, że za sprawą wielkiej determinacji Koło otrzymało 4 tys. zł, przyznane dzięki Stowarzyszeniu Forum Oświatowe "Klucze", Polsko- Amerykańskiej Fundacji Wolności oraz Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce. Środki unijne, jakie trafiły do sołectwa udało się już częściowo wykorzystać. Gospodynie zakupiły potrzebne sprzęty kuchenne, na których to powstają prawdziwe rarytasy, przygotowywane według tajemnych, przekazywanych z pokolenia na pokolenia, receptur. Kuchenka, malakser, maszynka do mięsa pomagają w odkrywaniu smaków, na które zapewne kiedyś niejedna, podlipiańska gospodyni skusiła młodego kawalera, zgodnie ze starym porzekadłem "przez żołądek do serca". Bo w tych potrawach, drodzy Państwo, można się zakochać! Proszę się jednak nie martwić. Gospodynie odkryją część swoich tajemnic już niebawem! - Jeszcze w listopadzie zostanie wydana książeczka z naszymi przepisami. Znajdą się w nich przepisy naszych babć i prababć, a także potraw, które powstawały podczas pierwszych kursów, kiedy to tworzyło się koło - zapewnia Zofia Dąbek, przewodnicząca gospodyń. Nie wyprzedzając jednak faktów, ale z czystej perwersji dziennikarskiej, wypada zadać retoryczne pytanie: czyż pączki z ziemniaków gotowanych, kapuśniak pani Zosi czy słynne już nalewki nie brzmią zachęcająco? Można mieć nadzieję, że każdy, do którego rąk trafi książeczka, będzie się tak dobrze bawił przy ich przygotowywaniu jak Podlipanki. Bo czego jak czego, ale dobrego humoru, werwy i radości życia to można im nie tylko zazdrościć, ale wręcz ją chłonąć. - Jesteśmy bardzo zadowolone z grantu i składamy głębokie ukłony w kierunku pani Ani Kruszak, która zachęciła nas do napisania projektu i cały czas mogłyśmy liczyć na jej pomoc oraz pani Ani Molędy, która tak o nas dba - mówi szefowa Podlipianek. Reszta gospodyń jej wtóruje. Projekt projektem, ale niech nikt nie sądzi, że to koniec społecznych działań gospodyń! Podlipianki już nie raz przekonały wszystkich, że kół gospodyń nie należy identyfikować tylko z dzierganiem na drutach, darciem pierza i opowiadaniem przy tym niesamowitych, jakby wyciągniętych z filmów science - fiction historii. - Obecnie przygotowujemy się do Powiatowego Przeglądu Obrzędów, Zwyczajów i Pieśni Ludowych w Wolbromiu - mówi Zofia Dąbek. Rzecz będzie się miała o? zalotach. Niech nikt nie myśli, że to koniec. Bo gosposie XXI wieku mają swoje marzenia i plany, sięgające dalej niż granice powiatu! A niech będzie, zdradzimy! - Chcemy wystąpić w "Familiadzie" i godnie reprezentować tam naszą gminę. Nawet jeśli nie uda się wrócić z wygraną, dostaniemy pamiątkowy kuferek - uśmiecha się pani Zosia. Znając determinację i siłę rażenia energii Podlipianek, nie wypada nic innego jak tylko bacznie obserwować, jak dnia pewnego, w niedzielne popołudnie, podczas poobiedniego lenistwa, z ekranu telewizora pomachają nam z wigorem gospodynie. Katarzyna Górska