Wśród ptaków, które uczestniczą w pokazach, obrońcy praw zwierząt dostrzegli także gatunki zagrożone wyginięciem. Ich zdaniem, nie powinny być one przewożone i trzymane w mieszkaniu sokolnika, a już z pewnością nie powinny być wykorzystywane w komercyjnych pokazach. Sokolnik zdecydowanie odrzuca oskarżenia i nazywa je nieporozumieniem. Twierdzi, że wszystkie posiadane przez niego ptaki pochodzą z hodowli i posiada wszelkie niezbędne dokumenty. Mężczyzna prowadzi swoją działalność pod Tatrami od przeszło roku. Ogłasza się w internecie i na wielu ulotkach porozkładanych niemal w całym mieście. Wśród ptaków, które brały udział w pokazach organizowanych dla turystów, ale także uczniów miejscowych szkół, był między innymi orzeł przedni, sowa pójdźka i płomykówka. - Jak to jest możliwe, by do pokazów komercyjnych używać zwierzęta, które są w Polskiej Czerwonej Księdze Zwierząt Zagrożonych Wyginięciem? - dziwi się prezes TTOnZ Beata Czerska. Nie podoba jej się także to, że sowy przywykłe do nocnego trybu życia, są wykorzystywane do pokazów organizowanych w biały dzień. Urzędnicy mają teraz wyjaśnić, czy sokolnik, jak zapewnia, rzeczywiście działa zgodnie z prawem.