Problem w tym, że mieszkańcy największego miasta w powiecie, Andrychowa, nie mają z pociągu żadnego pożytku, bo Andrychów zniknął z rozkładu jazdy. Żeby było ciekawiej, pociąg codziennie zatrzymuje się w Andrychowie na sześciominutowy postój techniczny, ale pasażerów nie może zabrać. Pociąg jest okresowy, będzie kursował przez całe wakacje. W poprzednich latach zatrzymywał się w Andrychowie i podróżni chętnie z niego korzystali. W miniony weekend znowu rozpoczął sezonowe kursowanie, ale potencjalnych pasażerów z Andrychowa spotkała niespodzianka - stacja Andrychów zniknęła z rozkładu jazdy. Tak naprawdę jednak codziennie nad ranem cały skład (w kierunku Zakopanego) zatrzymuje się w Andrychowie na "mijankę". Stoi na peronie przez 6 min, ale oficjalnie nikt nie może do niego wsiąść, ani wysiąść, bo w grafiku dla pasażerów stacja Andrychów nie istnieje. - Wiem, że to jest śmieszne, w ostatnich dniach mieliśmy kilka skarg od mieszkańców, ale ja tutaj tylko pracuję. Mogę sprzedać bilet, ale żeby wsiąść do tego pociągu trzeba pojechać do Wadowic lub Bielska-Białej. To najbliższe stacje, gdzie ten pociąg się zatrzymuje - mówi pracownik andrychowskiego dworca. Poradzono nam, aby napisać skargę w tej sprawie. - Być może coś z tym zrobią, bo przecież to jakaś kuriozalna sytuacja! Podobny problem, jak w Andrychowie, jest w Kętach. Pospieszny "północ-południe" również przejeżdża przez to miasto, ale pasażerów nie zabiera. Jak ustaliśmy, pociągiem zarządza spółka "Intercity". W krakowskim biurze tej firmy poinformowano dziennikarzy, że nie ma szans, aby w wakacje w rozkładzie jazdy ponownie pojawiła się stacja Andrychów. Spółka czeka jednak na sygnały w tej sprawie od mieszkańców. - Pociągi są dla ludzi. Jeżeli będą postulaty ze strony podróżnych, to być może stacja Andrychów zostanie ujęta w nowym rozkładzie jazdy - mówi pracownik "Intercity". GM