Ostatecznie Jacka P. wypuszczono po dwóch dobach w areszcie i nie przedstawiono mu żadnych zarzutów. Teraz on stawia zarzuty policjantom. Obdukcja lekarska przeprowadzona u pobitego potwierdziła złamanie nosa i liczne otarcia skóry. - Kazali mi oglądać najbardziej drastyczne ze zdjęć zrobionych na miejscu zbrodni. Nie chciałem, zamknąłem oczy. Wówczas złapał jeden z nich złapał mnie za włosy i uderzył głową o blat biurka i naciskał z całą siła. "Ty tę krew wąchaj, bo to ty ją przelałeś"- krzyczał - mówi reporterowi RMF Jacek P. Mężczyzna od kilku miesięcy stara się wyleczyć z głębokiej depresji. - Dzisiaj nie mogę potwierdzić ani też powiedzieć, czy bili. To będzie wyjaśniane - mówi komendant Stanisław Smoleń, który o całej sprawie wie od piątku. W jej sprawdzeniu pomoże mu teraz prokurator.