"Pyza" został zatrzymany w październiku 2001 r. w Hiszpanii (razem z domniemanym szefem mafii pruszkowskiej Andrzejem Z. - "Słowikiem"), a następnie sprowadzony do Polski na podstawie procedury ekstradycyjnej. W piątek sąd poinformował, że postanowił nie uwzględnić wniosku obrony o umorzenie części zarzutów, ponieważ oskarżony odpowiada już za nie przed sądem w Katowicach. Z powodu złożenia tego wniosku proces nie rozpoczął się w sierpniu tego roku. Sąd zdecydował jednak o odroczeniu rozprawy na dwa miesiące, ponieważ chce poczekać na nieodległe rozstrzygnięcie postępowania apelacyjnego w procesie domniemanych członków gangu "Pyzy". Sprawa samego Zbigniewa Ś. została wyłączona z tego procesu do osobnego postępowania. Zdaniem sądu decyzja Sądu Apelacyjnego w tej sprawie może mieć wpływ na dalsze prowadzenie procesu Zbigniewa Ś., dlatego warto poczekać na werdykt, który ma zapaść w połowie tego miesiąca. Zbigniew Ś. przebywa na wolności. "Pyza" był poszukiwany od 1999 roku, kiedy policja rozbiła gang "Krakowiaka". Został zatrzymany w październiku 2001 r. w Hiszpanii (razem z domniemanym szefem mafii pruszkowskiej Andrzejem Z. - "Słowikiem"), a następnie sprowadzony do Polski na podstawie procedury ekstradycyjnej. W liście gończym stawiano mu cztery zarzuty. Potem, dzięki zgodzie władz Hiszpanii, zostały one rozszerzone. Prokuratura Apelacyjna w Katowicach oskarżyła Zbigniewa Ś. o zorganizowanie i kierowanie w okresie od 1998 do 2001 roku grupą przestępczą o charakterze zbrojnym. Ponadto - o zlecenie podpalenia dwóch agencji towarzyskich w Krakowie, śmiertelne pobicie kuriera z konkurencyjnej grupy przestępczej, wymuszenia rozbójnicze, kierowanie handlem bronią i narkotykami. Zarzuciła mu także ściąganie haraczy z czterech krakowskich agencji towarzyskich i popularnych w Krakowie lokali. Jak twierdzą śledczy, "Pyza" - nawet przebywając w Hiszpanii - prowadził działalność przestępczą. Za pośrednictwem kurierów i przez telefon kierował poczynaniami swoich ludzi w Krakowie. Kontrolował handel bronią i narkotykami, zlecał podpalenia. Jego ludzie przysyłali mu pieniądze z wymuszeń dokonanych na krakowskich restauratorach, właścicielach klubów i agencji towarzyskich - co najmniej 600 tys. zł. Rok temu przed krakowskim sądem zapadły nieprawomocne wyroki w procesie domniemanych członków gangu "Pyzy". Oskarżony o założenie i kierowanie grupą razem z "Pyzą" Tomasz K., pseud. Kaczor, został skazany na 9 lat pozbawienia wolności. Inny członek gangu - Andrzej F., pseud. Blacha - został skazany na 11 lat pozbawienia wolności, a pozostałym oskarżonym sąd wymierzył kary od 7 lat pozbawienia wolności do dwóch lat w zawieszeniu na pięć lat. Tylko dwóch oskarżonych uwolniono od zarzutu udziału w grupie o charakterze zbrojnym, ale zostali oni skazani za inne przestępstwa. Sprawa znajduje się w postępowaniu apelacyjnym. Według organów ścigania, najpoważniejsze przestępstwa członkowie grupy mieli popełnić pod koniec lat 90., gdy grupa "Pyzy" i "Kaczora" rywalizowała o wpływy w Krakowie z gangiem Jacka M. - "Marchewy". Tłem konfliktu była walka o kontrolę nad rynkiem agencji towarzyskich i handlu narkotykami. W listopadzie 1998 roku ludzie "Pyzy" i "Kaczora" podpalili dwie agencje towarzyskie kontrolowane przez "Marchewę". W jednej z nich w wyniku zaczadzenia zginęła zatrudniona tam kobieta. Rok później członkowie gangu śmiertelnie pobili Tomasza G., kuriera przewożącego niegdyś z Gdańska bombę przeznaczoną do zamachu na "Pyzę". Bomba była sprowadzona na zamówienie gangu "Marchewy". "Kaczor" i "Pyza" to dwóch najważniejszych gangsterów, którzy wymknęli się policji, kiedy w 1999 roku rozbijała gang "Krakowiaka".