Zakup materiałów jest refundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Jednak, aby dostać go po niższej cenie, konieczne jest potwierdzenie wydanego przez lekarza wniosku. Do tej pory wystarczyło iść z nim do punktu, który działał na terenie proszowickiego szpitala. Jednak od 9 listopada NFZ postanowił punkt zlikwidować. Panią Józefę czeka podróż do Krakowa. W przeciwnym razie musiałaby zapłacić za towar 100 procent ceny. Miesięcznie to około 300 złotych. - Ja się o tym dowiedziałam we wtorek. Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, być może moglibyśmy jako radni coś zrobić, złożyć petycję, zaapelować do funduszu. A tak jesteśmy bezradni, bo w piątek nasze mandaty wygasają - mówi Marzena Leja-Kwiecień, zastępca kierownika Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Proszowicach i - do dzisiaj - radna miejska. Wszystko działało sprawnie Punkt ewidencyjny działał w Proszowicach od 1999 roku. - Dziennie potwierdzaliśmy lekarskie wnioski o konieczności zakupie materiałów ortopedycznych i środków pomocniczych dla około trzydziestu osób. Przejeżdżali do nas nie tylko mieszkańcy powiatu proszowickiego, ale też osoby z rejonu Słomnik, Wawrzeńczyc, a nawet pacjenci ze świętokrzyskiego, którzy leczą się w naszym szpitalu - mówi Maria Krygier, która zajmowała się tymi sprawami. Za prowadzenie punktu NFZ płacił szpitalowi 2400 złotych miesięcznie. Wszystko funkcjonowało sprawnie. - Z naszej strony nie było żadnych przeszkód, by placówka istniała nadal. Zresztą gdyby tylko fundusz wyraził taką chęć, jesteśmy gotowi od zaraz punkt uruchomić - mówi zastępca dyrektora SP ZOZ w Proszowicach dr Tadeusz Augustyn. Osoby, które korzystają z refundowanych przez NFZ środków ortopedycznych i pomocniczych znalazły się w trudnej sytuacji. Najbliższy działający punkt ewidencyjny znajduje się na krakowskim osiedlu Na Skarpie. Dla niezmotoryzowanych oznacza to konieczność jazdy z przesiadkami po remontowanej drodze do Krakowa i dalej podróż po Nowej Hucie. Ludzie będą mieć problem - To są często ludzie w podeszłym wieku, niesprawni. Oni miewali problemy z załatwieniem formalności w Proszowicach, gdzie wszystko było na miejscu, a co dopiero w Krakowie. Punkt Na Skarpie jest tak zlokalizowany, że nie niełatwo tam trafić. Poza tym, gdy ja tam byłem, czekałem w kolejce na podbicie wniosku prawie trzy godziny - mówi Grzegorz Rożek, właściciel sklepu z materiałami ortopedycznymi przy ulicy Kopernika w Proszowicach. Potwierdza, że już pierwszego dnia po likwidacji punktu zaczęli się do niego zgłaszać zdezorientowani klienci. Ocenia, że ponad połowa osób, które odwiedzają sklep, to ludzie uprawnieni do refundowanych zakupów. Pół biedy, gdy problem dotyczy zaopatrzenie comiesięcznego w środki pomocnicze. Wtedy osoby uprawnione do refundacji posiadają kartę stałego zaopatrzenia, którą podbija się raz do roku. W przypadku materiałów ortopedycznych pieczątka potrzebna jest przy każdym zakupie. Refundacja zależy od towaru Wysokość tych refundacji zależy od rodzaju towaru. Zakup standardowego wózka inwalidzkiego, który kosztuje 800 złotych, jest refundowany w całości. W przypadku aparatu słuchowego wartego 2 tys. zł taka dopłata wynosi 610 zł. Balkonik do chodzenia kosztuje 240 zł, ale refundacja wynosi 168 zł. W przypadku sprzętu do stomii refundacja jest 100-procentowa przy limicie miesięcznym 300 zł. Dopłata do pieluchomajtek to 63 zł miesięcznie. Lista refundowanych środków i materiałów jest długa. Obejmuje m. in. cewniki, kule ortopedyczne, laski, nawet peruki. W środę dziennikarze usiłowali poznać uzasadnienie decyzji o likwidacji punktów ewidencyjnych NFZ w Proszowicach, ale także w Zakopanem i Rabce. Oficjalny komunikat na stronie internetowej funduszu dotyczy również tamtych dwóch. Niestety mimo kilkukrotnych prób skontaktowania się z osobą upoważnioną do udzielenia tego typu informacji, dwukrotnych obietnic "oddzwonienia" na redakcyjny numer telefonu, nie doczekali się odpowiedzi na pytanie. Nieoficjalnie dziennikarze dowiedzieli się, że powodem likwidacji punktu były kwestie formalne. Prawnicy funduszu uznali, że punkt nie może być prowadzony przez osobę, nie będącą pracownikiem NFZ. Tymczasem Maria Krygier jest zatrudniona w szpitalu. NFZ proponował, by usługi prowadziły dwie osoby zatrudnione na pół etatu, ale to nie spotkało się z zainteresowaniem. Aleksander Gąciarz proszowicki@dziennik.krakow.pl Czytaj również: Kłopotliwa nadgorliwość wójta Tragiczny wypadek busa Obywatel ma prawo wiedzieć