Droga jest już jednak przejezdna. Do karambolu doszło tuż przed godz. 8. na Węźle Opatkowickim. Na nitce obwodnicy prowadzącej do wyjazdu na "zakopiankę" zderzyły się dwa samochody - osobowy i ciężarowy, a na nie zaczęły wpadać kolejne auta. Prawdopodobnie jadący w przeciwnym kierunku kierowca zapatrzył się na to, co dzieje się na sąsiednim pasie, i tak doszło do następnej kolizji. Na pasie w kierunku "zakopianki" zderzyło się 55 aut, a na pasie przeciwnym - osiem. Nikt nie zginął. Według policji, rannych zostało 17 osób, w tym cztery ciężko. Ale poszkodowanych może być nieco więcej. Lekarz, opatrujący poszkodowanych na miejscu wypadku, powiedział dziennikarzom o 20 rannych. Ranni mieli urazy klatki piersiowej, kończyn i obrażenia głowy. Jedna z poszkodowanych osób została przetransportowana do szpitala śmigłowcem. Wciąż usuwane są rozbite samochody. Wszystko wskazuje na to, że do karambolu przyczyniła się gęsta mgła i nieuwaga kierowców. - To była ściana mgły. Nie było widać chyba nawet na metr - powiedziała jedna z uczestniczek karambolu. - Słyszałem, jak zderzały się samochody. Mnie udało się uciec w stronę barierki. Tu się działy dantejskie sceny. Jeden z samochodów zaczął płonąć. Wyciągaliśmy ludzi z rozbitych aut - mówił dziennikarzom jeden z kierowców. Z powodu karambolu, samochody jadące w kierunku Zakopanego i z południa w kierunku Katowic, kierowane były przez centrum Krakowa. Na miejscu cały czas pracują strażacy. Połowa uszkodzonych aut została już odwieziona na lawetach, najwięcej problemów jest z ciężarówkami - ściągnięto więc specjalistyczny sprzęt. We wtorek zapraszamy na rozmowę z inspektorem policji, Piotrem Murawskim. Nasz gość odpowie na pytania związane zarówno z bezpieczeństwem, jak i z zapobieganiem wypadkom na naszych drogach oraz działalnością policji drogowej. Zobacz karambol w obiektywie reportera INTERIA.PL.