Ze wstępnych ustaleń wynikało, że przyczyną tragedii był najprawdopodobniej tlenek węgla, ulatniający się z instalacji centralnego ogrzewania węglowego. Zwłoki mężczyzny i jego nieprzytomną żonę odnalazł syn, który przyjechał z Oświęcimia w odwiedziny. Kobietę w ciężkim stanie zabrało do szpitala pogotowie. Z informacji przekazanych przez lekarzy sosnowieckiej lecznicy wynika, że w niedzielę jej stan nieznacznie się poprawił. - W tym przypadku nasza rola skończyła się na pomiarze natężenia tlenku węgla, który był przekroczony. Pozostałe ustalenia należą do specjalistów nadzoru budowlanego, kominiarzy i policji. Przy tej okazji jednak, jeszcze raz apelujemy o ostrożność przy dogrzewaniu domów i mieszkań - mówi Marek Czardyban, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Oświęcimiu. Zdarzenie w Bobrku było pierwszym w tym sezonie grzewczym, które zakończyło się tak tragicznie, ale strażacy byli już kilka razy wzywani do podobnych interwencji. - Wielu ludzi ciągle zapomina o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Dogrzewają domy i mieszkania, korzystając z niesprawnych technicznie lub niewłaściwie użytkowanych pieców węglowych, urządzeń gazowych oraz związanych z nimi instalacji dymowo-spalinowych przy jednoczesnym braku właściwej wentylacji pomieszczeń. Do tego dochodzi kolejny problem: ludzie palą byle czym. Do pieców na węgiel wrzucają buty, odzież, plastikowe butelki, a często są to materiały, których wysoka temperatura spalania doprowadza do niszczenia na przykład przewodów kominowych, nie wspominając o kwestii ekologicznej. W łazienkach, w których woda ogrzewana jest przez junkersy, nie należy leżeć w wannie, gdy pali się piecyk - ostrzega strażak. Podkreśla, że tlenek węgla jest gazem niezwykle niebezpiecznym, nie tylko ze względu na jego toksyczne właściwości, ale także przez fakt, że jest niewykrywalny przez zmysły człowieka. Stąd też nazywany jest skrytym zabójcą. BK Po tej zimie Kraków będzie bardzo słony Drzewa są ciągle niebezpieczne Wybieramy premierę Teatru Słowackiego