Ordynator Oddziału Przeszczepiania Komórek Krwiotwórczych dr Jolanta Goździk poinformowała dziennikarzy w czwartek, że przeszczep u tak małego pacjenta był możliwy dzięki zdiagnozowaniu choroby już w drugim dniu życia dziecka. Szybko też znaleziono dawczynię szpiku, którą była siostra chłopca. - W rodzinie było już to schorzenie, więc wykonano wczesną diagnostykę jego wystąpienia u następnego członka rodziny. Choroba została zdiagnozowana w drugiej dobie życia noworodka, a więc o dwa-trzy miesiące wcześniej niż standardowo - wyjaśniła dr Goździk. Dzięki wczesnej diagnostyce i szybkiemu znalezieniu dawcy udało się wykonać operację u 23-dniowego noworodka, co jest rzadkie. Zwykle przy tym rozpoznaniu przeszczepienie wykonuje się w trzecim - piątym miesiącu życia dziecka. Lekarze mają wstępne dowody, że przeszczep się przyjął. Dziecko od dwóch tygodni przebywa już w domu z rodzicami. - Mamy dowód, że komórki, które przeszczepiliśmy, pracują w jego organizmie, a więc można powiedzieć, że przeszczep w pewien sposób się przyjął. Musi on jednak stworzyć nową formę układu immunologicznego, w którym układ immunologiczny siostry będzie rozpoznawał jego cały organizm i będzie się z nim uczył żyć - dodała ordynator. Według niej "dogrywanie" dwóch układów immunologicznych będzie trwało długo, chodzi więc teraz o to, żeby przebiegało ono jak najsprawniej oraz nie niosło ze sobą efektów klinicznych.