"Skąd Kraków bierze wodę?", "dlaczego Warszawę zbombardowano, a Kraków nie?", "co oznaczają lwy, jaszczury i słonie na krakowskich kamienicach?" - to tylko niektóre z pytań, jakie dziennikarzom "The Krakow Post" zadają jego czytelnicy - pisze gazeta. W specjalnej rubryce pt. "Co chcielibyście wiedzieć o Krakowie, ale wstydzicie się zapytać" przewodniczka Małgorzata Zielina odpowiada na nie z anielską cierpliwością. Na innych stronach tygodnika sporo jest informacji o polskiej polityce, najnowszej historii, kulturze, wywiadów, reportaży - informuje gazeta. Wszystko po angielsku, bez polskich znaków, nawet w nazwiskach dziennikarzy. - Tak sobie założyliśmy. Skoro chcemy dotrzeć głównie do anglojęzycznych czytelników, nie mieszajmy im w głowach "ę", "ą", ź" - tłumaczy Anna Frątczak, niegdyś współpracowniczka "GW", teraz edytorka pisma. Regularny, darmowy tygodnik po angielsku - a trzeba przyznać, że tak często wydawanego magazynu w obcym języku dotąd w Krakowie nie było - ukazuje się w nakładzie 10 tysięcy egzemplarzy. "The Krakow Post" redaguje kilkunastoosobowy zespół młodych dziennikarzy z Polski. - Żadnych tekstów nie tłumaczymy. Nasi współpracownicy piszą je od razu po angielsku. Później gramatykę sprawdzają Hal Foster i Randy Renegar - dwójka dziennikarzy ze Stanów Zjednoczonych, którzy specjalnie dla "The Krakow Post" porzucili na chwilę swe zajęcia w USA - opowiada Frątczak. Kto stoi za wydaniem nowego tytułu? - Dwóch młodych wydawców z założonej w Polsce spółki Jargon Media w osobach Marshalla Cominsa z USA i Nicolaasa Hoffa z Holandii. Wspólnie wydają już kilka darmowych tytułów w Europie Środkowej i Wschodniej, m.in. pismo "Fajno" we Lwowie - usłyszeli dziennikarze gazety w redakcji przy ul. Retoryka. "The Krakow Post" zaskakuje - jak donosi gazeta - zbliżonym do brytyjskich dzienników "Independent" czy "Times" wyglądem oraz doborem tematów. W numerze trzecim znajdziemy m.in. reportaż o klasztorze w Tyńcu, twórczości Magdaleny Abakanowicz, morderstwie Beksińskiego, gejowskich hotelach w Krakowie, festiwalu zupy na Kazimierzu, nocy muzeów zaraz obok tekstów o Kazimierzu Wielkim, miejscach zagłady Żydów, kartkach na żywność za PRL-u, a nawet wyrzuceniu kontrowersyjnego para-historyka Davida Irvinga z warszawskich targów Książki. Jest też o ociepleniu na linii Kwaśniewski-Wałęsa w kontrze do braci Kaczyńskich. - Staramy się przybliżać cudzoziemcom nie tylko codzienność Krakowa, ale też zainteresować ich polską kulturą, językiem, historią. Sprawy oczywiste dla Polaków w Kanadyjczykach, Brytyjczykach czy Australijczykach budzą zaciekawienie, zdziwienie, a nawet strach - mówi Anna Frątczak, podając jako przykład pytanie: "Skąd Kraków bierze wodę i czy można ją pić?". Tygodnik - jak zauważa gazeta - nie ustrzegł się jednak błędów i niedoróbek. Nie istnieje strona internetowa pisma, na którą czytelnicy odsyłani są z już pierwszej kolumny, a nazwisko redaktor naczelnej podano z błędem. Nowy tygodnik - jak informuje gazeta - chce zwracać się nie tylko do turystów, ale przede wszystkim do osób mieszkających w Krakowie na stałe bądź sezonowo. Według szacunków jest ich w Krakowie nawet kilkanaście tysięcy. - Tutaj angielski słyszany jest na każdym kroku. Wydawanie takiej gazety to naturalna kolej rzeczy. Kraków jest tak ciekawy, że tematów na pewno nam nie zabraknie - mówi Martyna Olszowska, dziennikarka "TTP".