W dodatku, mimo bieli wokół, wszędzie słychać będzie śpiew ptaków, gdyż jest to ich okres godowy. W Pieninach występuje 160 gatunków. To niepowtarzalna okazja, by w ośnieżonych górach usłyszeć ptasi koncert - mówi Jan Sienkiewicz, prezes Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich. Jutro ma się odbyć odbiór łodzi przed sezonem i kontrola stanu Dunajca. Komisja oceni stan i wyposażenie każdej łodzi. Po sezonie przeszły one stosowne remonty. Wszystkie muszą spełniać warunki regulaminu spływu oraz bezpieczeństwa. Podczas spotkania połączonego z kontrolą zapadnie ostateczna decyzja, czy spływ rozpocznie się planowo 1 kwietnia. Nic nie wskazuje na to, by termin ten miał zostać przesunięty. - Stan wody na Dunajcu jest średni. To bardzo korzystna sytuacja. Gdyby nadeszło ocieplenie, wówczas przybór mógłby być zbyt gwałtowny. Obecne, bardziej zimowe niż wiosenne warunki nie przeszkadzają nam zupełnie - mówi Jan Sienkiewicz. Co więcej, turyści jednego dnia będą mogli wybrać się na narty (w pobliżu znajdują się stacje narciarskie w Niedzicy, Kluszkowcach, Szczawnicy), drugiego - na spływ. Na 1 kwietnia gotowych będzie czterdzieści łodzi. Oczywiście w przypadku zwiększonej frekwencji może być ich znacznie więcej. Na przykład na długi majowy weekend flisacy szykują dwieście pięćdziesiąt łodzi. Spływ, w zależności od stanu wody, trwa od dwóch do trzech godzin. Trasa liczy piętnaście kilometrów, mimo że w linii prostej Kąty, gdzie znajduje się początkowa przystań, od przystani końcowej w Szczawnicy, dzieli zaledwie sześć kilometrów. Przez większą część trasy Dunajec stanowi naturalną granicę między Polską a Słowacją. Na odcinku przełomu Dunajca rzeka tworzy siedem pętli. AGN