Dziewczyna przeżyła, ale tyle szczęścia nie miał jej ojciec, 42-letni Józef R., oraz 14- letnia siostra Natalka. Śmierć na miejscu ponieśli także 18-letnia Grażyna B., 19-letni Sebastian B., 24-letni Krzysztof D. W szpitalu o życie walczy Bożena R., matka jubilatki. Prawie bez szwanku wyszedł z wypadku tylko 19-letni Łukasz D., kierowca bmw, brat chłopaka 18-latki, która na imprezie w Jabłonce cieszyła się z wejścia w dorosłe życie. W Małopolsce jeszcze nie opadły emocje, smutek, rozpacz i żal po śmierci 5-osobowej rodziny z Sułkowic, która na początku czerwca zginęła w wypadku samochodowym pod Bochnią, a już na Podhalu doszło do podobnej tragedii. Doniesienia o okolicznościach wypadku są bardzo sprzeczne. Ponadto pojawiło się wiele wątpliwości i pytań. Dlaczego autem podróżowała 14-letnia dziewczyna, skoro była godzina 4.00 nad ranem? Czy kierowca był trzeźwy? Dlaczego w bmw było aż osiem osób? Na te pytania na razie nie ma odpowiedzi. Sprawę wyjaśnia nowotarska policja. Wiadomo jedynie, że rodzina R. z Podsarnia cieszyła się z 18. urodzin córki. Rodzice z jubilatką i 14-letnią Natalką bawili się w jednym z lokali w Jabłonce koło Chyżnego. O 4.00 rano postanowili wracać do domu. Za kierownicą usiadł Łukasz D. Kierowca pędził bardzo szybko, świadkowie szacują, że musiało to być ponad 100 km na godzinę. Droga była prosta, ale śliska, bo mżyło. Do domu mieli dwa kroki. Wtedy doszło do nieszczęścia. Auto na mokrej nawierzchni wpadło w poślizg i zjechało z jezdni. - Kierowca bmw podczas wyprzedzania mercedesa nie zapanował nad pojazdem. Samochód dachował, przeleciał 10 metrów w powietrzu i uderzył w pień po ściętym drzewie. Potem kilkakrotnie koziołkował - opowiada Zbigniew Domalik, zastępca komendanta powiatowego policji w Nowym Targu. Kierowca wyprzedzanego mercedesa, a zarazem instruktor jazdy, był bezpośrednim świadkiem wypadku. - Początkowo myślałem, że wpadli w trawę i nic poważnego się im nie stało, lecz gdy pobiegłem na miejsce, prawda okazała się inna. Jechałem z żoną, oboje byliśmy przerażeni - mówi pragnący zachować anonimowość mężczyzna. To on zawiadomił policję i pogotowie. Służby ratunkowe długo szukały w polu ofiar, które powypadały z koziołkującego auta. Siła uderzenia w pień drzewa była ogromna, a nikt z pasażerów nie był przypięty pasami. To przekreśliło ich szanse na przeżycie. Jednak, jak mówią świadkowie, gdyby nie pień po ściętym drzewie, na który najechał samochód, ofiar można byłoby uniknąć. Z trzech osób, które trafiły do szpitala w Nowym Targu, 39-letnia Bożena R. jest w najpoważniejszym stanie. - Umieściliśmy ją u nas na oddziale intensywnej terapii - przyznaje Krzysztof Kiciński, dyrektor szpitala w Nowym Targu. Także jubilatka Katarzyna R. jest w ciężkim stanie, przeszła poważny zabieg chirurgiczny. Lekarze jako najlepszy określają stan kierowcy. Na wniosek policji Łukaszowi D. pobrano krew do badań na zawartość alkoholu lub narkotyków. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 19-latek był trzeźwy. Jest w szoku po usłyszeniu o skutkach wypadku w Podwilku. W tej wsi, przez którą biegnie droga krajowa Rabka- Chyżne, prowadząca do przejścia granicznego ze Słowacją, bardzo często dochodzi do wypadków. - Ten akurat zdarzył się na prostym odcinku drogi, ale i tak wszystko wskazuje na to, że kierowca nie jechał wolno - mówi dyplomatycznie Józef Łopuch, sołtys Podwilka.