Opóźnienie wynikło ze zmian w programie czwartego dnia papieskiej pielgrzymki i uwzględnienia w nim nie zaplanowanej wcześniej wizyty w klasztorze oo. kamedułów na krakowskich Bielanach i w klasztorze tynieckich benedyktynów. Lądowanie w Rzymie opóźniła dodatkowo o kilkanaście minut burza na południe od stolicy Włoch, która zmusiła pilota samolotu z papieżem na pokładzie do dłuższego krążenia nad miastem. Do Rzymu papież odleciał o godz. 19.28 z krakowskiego lotniska w Balicach. - Żal odjeżdżać - powiedział na pożegnanie z Polską. W uroczystości pożegnania papieża uczestniczyli najwyżsi dostojnicy państwowi - z prezydentem i premierem - władze kościelne i lokalne. Po odegraniu hymnów Watykanu i Polski Ojca Świętego pożegnał najpierw prymas, kardynał Józef Glemp. Podkreślił, że Jan Paweł II włożył wiele wysiłku w życie polskiego narodu i "dzięki jego bliskości" ten naród zmieniał się i zmienia na lepsze. Zaprosił papieża do Warszawy i poprosił o błogosławieństwo dla Polski i Polaków. - Wasza Świątobliwość, dziękujemy - rozpoczął swoje wystąpienie prezydent Aleksander Kwaśniewski, który życzył papieżowi i wszystkim Polakom, by spełniły się wszystki prośby papieża, jakie wznosił on w swoich modlitwach. - Do zobaczenia, Ojcze Święty - powiedział prezydent. Jan Paweł II podziękował wszystkim za gorące przyjęcie podczas całej pielgrzymki. - Pragnę was wszystkich serdecznie pozdrowić - mówił. - Tak wielu mnie oczekiwało, tak wielu chciało się ze mną spotkać... Nie wszystkim było to dane. Może za następnym razem... - Polskim rodzinom życzę - kontynuował - żeby w modlitwie znajdowały światło i moc do wykonywania swoich zadań. Niech Bóg, który jest źródłem życia, błogosławi wam każdego dnia! - mówił z mocą papież, który znów szczególnie ciepłe słowa skierował do osób chorych i w podeszłym wieku. - Cóż powiedzieć, żal odjeżdżać! - tymi dodanymi do oficjalnego tekstu słowami Jan Paweł II zakończył pożegnalne przemówienie. - Jestem przekonany, że łagiewnickie sanktuarium będzie prawdziwą stolicą i prężnym ośrodkiem kultu Bożego Miłosierdzia. Niech światła padające z wieży łagiewnickiej świątyni, które przypominają promienie z obrazu Jezusa Miłosiernego, rzucają duchowy blask na całą Polskę: od Tatr do Bałtyku, od Bugu do Odry i na cały świat! - dodał. Dziewiąta podróż Jana Pawła II do Polski była jego 98. podróżą zagraniczną, a 107. podróżą zagraniczną nowożytnego papieża. Papieżem, który w styczniu 1964 roku wizytą w Jordanii i Izraelu zainicjował pielgrzymki zagraniczne poza terytorium Włoch, był Paweł VI. O godz. 17.15 papież Jan Paweł II przyjechał do klasztoru oo. kamedułów na krakowskich Bielanach, gdzie jeszcze jako ksiądz, a potem biskup, często się modlił. Papież jechał papamobile. Jadąc pod górę, do wzniesionego na 120 m klasztoru, Ojciec Święty mijał wiernych licznie zgromadzonych wzdłuż drogi. Ludzi pozdrawiali go i machali chorągiewkami. Wizyta w klasztorze trwała 10 minut. O godz. 16.50 papież Jan Paweł II powrócił do Krakowa. Z wojskowego lotniska w Balicach, gdzie wylądował papieski helikopter, Ojciec Święty udał się do Tyńca i na podkrakowskie Bielany. Obie wizyty nie były wcześniej planowane. Wcześniej Jan Paweł II przeleciał śmigłowcem nad rodzinnymi Wadowicami i nad Tatrami. Nie zdążył już do Częstochowy. O pomoc dla ubogich, pracodawcę dla bezrobotnych, dach nad głową dla bezdomnych, miłość dla rodzin - modlił się dzisiaj Jan Paweł II w czasie homilii w sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej. - Wejrzyj, Łaskawa Pani, na ten lud, który od wieków pozostawał wierny Tobie i Synowi Twemu (...) Wypraszaj to, czego dzieci Twoje najbardziej potrzebują - modlił się Ojciec Święty. - Dla ubogich i cierpiących otwieraj serca zamożnych. Bezrobotnym daj spotkać pracodawcę. Wyrzucanym na bruk pomóż znaleźć dach nad głową. Rodzinom daj miłość, która pozwala przetrwać wszelkie trudności. Młodym pokazuj drogę i perspektywy na przyszłość - mówił. Papież modlił się również za biskupów, kapłanów, zakonników i zakonnice. - Wspólnoty zakonne ożywiaj łaską wiary, nadziei i miłości. Kapłanów ucz naśladować Twojego Syna w oddawaniu co dnia życia za owce. Biskupom upraszaj światło Ducha Świętego, by prowadzili ten Kościół jedną i prostą drogą do bram Królestwa Twojego Syna - prosił. Na zakończenie, nawiązując do swojej dewizy biskupiej papież zwrócił się do Matki Bożej we własnej intencji. - Matko Najświętsza, Pani Kalwaryjska, wypraszaj także i mnie siły ciała i ducha, abym wypełnił do końca misję, którą mi zlecił Zmartwychwstały. Tobie oddaję wszystkie owoce mego życia i posługi; Tobie zawierzam losy Kościoła; Tobie polecam mój naród; Tobie ufam i Tobie raz jeszcze wyznaję: Totus Tuus, Maria! Totus Tuus - powiedział. W homilii Jan Paweł II przypomniał także, że Matka Boża wyprasza łaskę dla strapionego człowieka, tak że zdumiewa go potęga i mądrość Bożej Opatrzności. - Ile razy doświadczyłem tego, że Matka Bożego Syna zwraca swe miłosierne oczy ku troskom człowieka strapionego i wyprasza łaskę takiego rozwiązania trudnych spraw, że w swej niemocy zdumiewa się on potęgą i mądrością Bożej Opatrzności. Czyż nie doświadczają tego również pokolenia pątników, które przybywają tutaj od czterystu lat? - mówił papież, przypomniawszy, że sam jako biskup Krakowa modlił się tam, powierzając Matce Boskiej sprawy archidiecezji. - To miejsce w przedziwny sposób nastraja serce i umysł do wnikania w tajemnicę tej więzi, jaka łączyła cierpiącego Zbawcę i Jego współcierpiącą Matkę - powiedział. Papież przypomniał historię sanktuarium, ufundowanego w XVII wieku przez Mikołaja Zebrzydowskiego na wzór jerozolimskiego Kościoła Ukrzyżowania - z tą różnicą, że w Kalwarii oprócz drogi upamiętniającej mękę Jezusa powstała Droga Współcierpienia Matki Bożej. Jan Paweł II przypomniał także, że modlitwa o jedność narodową, wznoszona do Matki Bożej w czasie zaborów, nie straciła w wolnej Polsce na aktualności, choć nabrała innego znaczenia. Słowa modlitwy - tłumaczył - "trzeba dziś powtarzać, prosząc Maryję, by wypraszała jedność wiary, jedność ducha i myśli, jedność rodzin i jedność społeczną". - O to modlę się dzisiaj razem z wami: Matko kalwaryjska, spraw, "byśmy byli między sobą jedno - i z Tobą" - mówił. Rosół na pierwsze danie Papież i jego świta, prymas, kardynałowie i 30 ojców bernardynów zjadło obiad w refektarzu klasztornym po dzisiejszej mszy świętej w Kalwarii Zebrzydowskiej. Po obiedzie Jan Paweł II udał się na spoczynek do przygotowanej dla niego celi kustosza zakonnego, składającej się z dwóch pomieszczeń. Stoją w nich: wygodne łóżko, biurko i inne meble w kolorze brązowego habitu wykładanego czerwienią i purpurą. Jest także łazienka. Nad łóżkiem Ojca Świętego wisi kilim z wizerunkiem obrazu Matki Bożej Kalwaryjskiej. Rzecznik zakonu bernardynów ojciec Fidelis Maciołek zdradził, że na pierwsze danie był rosół, a na drugie podano do wyboru pierogi ruskie oraz pięć rodzajów mięs: kotlet z kury, pieczeń z indyka, cielęcinę duszoną, kotlet wieprzowy i pieczeń schabową, a do tego ziemniaki i jarzyny. Podano też kilka rodzajów win białych i czerwonych. Na deser były różne ciasta, owoce, kawa i herbata. Ojciec Święty nie zdecydował się na jedno konkretne danie, ale spróbował wszystkiego po trochu. Ojciec Fidelis poinformował, że meble wykonali w darze dla Ojca Świętego rzemieślnicy z Cechu Rzemiosł Różnych w Kalwarii. Po odpoczynku papież spotka się jeszcze o godz. 15 z bernardynami z całej Polski. Ma ich tam być ok. 300. Powitanie w Kalwarii Tuż po przybyciu do bazyliki Matki Bożej Anielskiej, papież przez krużganki Drogi Krzyżowej udał się do Kaplicy, w której modlił się przed obrazem Matki Bożej Kalwaryjskiej. Prowincjał franciszkanów o. Romuald Kośla przywitał wchodzącego do bazyliki papieża jako "najdostojniejszego i najwytrwalszego pielgrzyma kalwaryjskiego". Po zakończeniu modlitwy brewiarza Ojciec Święty przebrany w szaty liturgiczne rozpocznie mszę świętą, w której będą uczestniczyć bernardyni z całej prowincji i zaproszeni goście: kalwaryjscy przewodnicy, duchowni, którzy przyprowadzają największe grupy pielgrzymkowe oraz przedstawiciele władz samorządowych i miejskich - w sumie 500 osób. Wokół kalwaryjskiej bazyliki zgromadziło się około 60 tysięcy wiernych. Przed przyjazdem do kalwaryjskiej bazyliki samochód papieski zatrzymał się na chwilę przed kościołem św. Józefa. Przed kościołem św. Józefa Ojca Świętego przywitał proboszcz. Papież dostał kwiaty od dzieci. W tym momencie zaczęły bić dzwony w sanktuarium. Od wczesnych godzin rannych wzdłuż trasy przejazdu Ojca Świętego do Sanktuarium Kalwaryjskiego gromadzili się wierni. Kalwaria jest odświętnie udekorowana, wszędzie wiszą transparenty i flagi, przystrojona jest też bazylika, gdzie Jan Paweł II odprawi mszę. Na niezwykle stromej ul. Bernardyńskiej wiodącej ku sanktuarium stoi tłum pielgrzymów. Niektóre z grup prezentują się niezwykle barwnie. Wśród pątników z Praszki z archidiecezji częstochowskiej widać młodzieńców w strojach stylizowanych na mundury gwardii papieskiej. Na placu przed bazyliką ludzie gromadzili się już od wczoraj. Wieczorem w sektorach zaczęli pojawiać się pierwsi wierni, którzy spędzili noc pod gołym niebem, aby dzisiaj być jak najbliżej papieża. Zofia Sadowa z Bielska-Białej nie obawiała się chłodów. Jest szczęśliwa, że zobaczy Ojca Świętego. Na pytania, czego się spodziewa po wizycie papieża, odpowiada krótko: "Zadowolenia i błogosławieństwa". Pani Zofia zobaczy Jana Pawła II po raz pierwszy z bliska. Szczęśliwy ze spotkania z papieżem jest także ojciec Jacek Janas, misjonarz, który przyjechał do Kalwarii aż z Konga. - Jechaliśmy z Afryki, żeby spotkać papieża. Ja tu w Kalwarii byłem z niższym, a potem wyższym seminarium duchownym. Niejako wyrośliśmy z papieżem. Kiedy byłem w niższym seminarium, papież - jeszcze jako kardynał - przyjeżdżał tu na dróżki, a my graliśmy nieopodal w piłkę. Nie raz go spotykaliśmy - opowiadał. Pożegnanie pod Rezydencją Arcybiskupów Krakowskich, przystanek w Skawinie Papież Jan Paweł II wyjechał z Rezydencji Arcybiskupów Krakowskich tuż po godz. 9. Od rana czekało tu na niego kilkaset osób, które śpiewały piosenki. Papież mógł usłyszeć m.in. "Góralu czy ci nie żal". Wcześniej Ojciec Święty pożegnał się w czasie krótkiego spotkania z pracownikami Kurii - uczestniczyły w nim także kilkoro ich dzieci. Całą, liczącą ponad 46 km trasę papież pokonał papamobilem. Nawet Ci, którzy nie dostali się na niedzielną mszę św. na krakowskich Błoniach i nie byli w Łagiewnikach, mogli pozdrowić Jana Pawła II. Po drodze papież zatrzymał się na chwilę w Skawinie. Pobłogosławił czekających na niego ok. 8 tys. wiernych i nowy obraz Jezusa Miłosiernego, który będzie wisiał w prezbiterium kościoła Miłosierdzia Bożego w Skawinie. - Z całego serca pozdrawiam parafię w Skawinie, obie parafie, które kiedyś wizytowałem za czasów, kiedy tutaj był proboszczem ks. Stanisław Kowalski, nieżyjący - powiedział do wiernych Ojciec Święty. - Bóg wam zapłać za to zatrzymanie po drodze do Kalwarii - dodał Ojciec Święty. - To największe wydarzenie w historii naszej parafii oraz całej Skawiny: sam Ojciec Święty do niej przybył, aby nas pobłogosławić i obraz w naszej świątyni - powiedział proboszcz parafii ks. Włodzimierz Łukowicz. Burmistrz 25 tys. Skawiny przekazał papieżowi prezent. Jest to album, w którym zebrano archiwalne zdjęcia ze spotkań biskupa, a następnie kardynała Wojtyły ze skawinianami. Ojciec Święty w papamobile przejrzał podarowane mu fotografie. Po nabożeństwie w Kalwarii Zebrzydowskiej Jan Paweł II odwiedzi tamtejszy klasztor. Wadowiczanie i górale doczekali się Późnym popołudniem papież odleciał helikopterem z Kalwarii Zebrzydowskiej do Krakowa. W drodze powrotnej śmigłowiec przeleciał nad Wadowicami, rodzinnym miastem Karola Wojtyły. Wadowiczanie przygotowali specjalny napis "Kochamy Cię, Ojcze Święty", który był widoczny ze śmigłowca. Na papieża czekali też górale. I doczekali się: papieski helikopter rzeczywiście pojawił się nad Tatrami. Na halach zapłonęły góralskie watry. W ten sposób górale pozdrowili Jana Pawła II.