Taką zaskakującą opinię usłyszał Kazimierz Cichy od austriackiej firmy "Benefia", w której wykupił ubezpieczenie na wypadek trwałego inwalidztwa - alarmuje "Dziennik Polski". Pan Kazimierz wykupił indywidualne kapitałowe ubezpieczenie na życie. Agent "Benefii" zachęcił go jeszcze do zabezpieczenia się na wypadek trwałego inwalidztwa w następstwie nieszczęśliwych wypadków. Przez 10 lat co miesiąc wpłacał 430 zł. Podczas pracy w domu pan Kazimierz odciął sobie kciuk piłą elektryczną. Dzięki szybkiej interwencji lekarskiej palec został przyszyty. Jednak poszkodowany mężczyzna przez pięć miesięcy nie mógł pracować. Pod koniec lipca zaczął się starać o odszkodowanie. Jednak zgodnie z warunkami umowy ubezpieczenia za trwałe całkowite inwalidztwo uznaje się trzy zdarzenia: uszkodzenie ciała lub zmysłu, które uniemożliwiło wykonywanie pracy zarobkowej, fizyczną utratę części ciała, zmysłu albo całkowitą utratę władzy nad nimi. Czyli, gdyby palec nie został przyszyty, odszkodowanie mogłoby się należeć. Przez 10 lat pan Kazimierz wpłacił "Benefii" około 50 tys. złotych. W ramach wykupu polisy zaproponowano mu...15 tys. zł.