Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Wieliczce Andrzej Jura ukarał mandatami kierownika budowy i inspektora nadzoru inwestorskiego. A gmina sprawę osuwiska na jezdni skierowała do prokuratury. O problemie stało się głośno już wczesną wiosną. - Do pęknięcia ulicy doszło w lutym - mówi Ryszard Lenart, szef spółki PPH "Ceramika Zesławice" inwestora budującego przy ul. Narutowicza wielkiego centrum konferencyjnego z hotelem i dużą restauracją. Doszło do pęknięcia ulicy Pracownicy urzędu zaznaczają, że problem rozpoczął się równolegle z realizacją inwestycji. - Dyrektor Gminnego Zarządu Dróg Teresa Kuchnia, jak i pełnomocnik burmistrza ds. komunalnych Krzysztof Pakuła spotkali się kilkakrotnie z kierownikiem budowy oraz zleceniodawcą inwestycji, by porozmawiać o powstałych szkodach i konieczności ich zabezpieczenia - zaznacza Magdalena Golonka z zespołu ds. Informacji wielickiego magistratu. Strony nie dogadały się. Wiosenne deszcze wypłukiwały ziemię spod asfaltu. Woda zalewała rozpoczęta budowę. Przejazd stał się niebezpieczny. Gmina zleciła wykonanie ekspertyzy, która wskazałaby przyczyny powstania degradacji nawierzchni i korpusu drogi. Magdalena Golonka przedstawia wyniki ekspertyzy, które 15 marca dostarczył uprawniony rzeczoznawca. Droga stała się niebezpieczna - Po analizach okazało się, że usytuowana na skarpie ul. Narutowicza mimo wieloletniej eksploatacji dotychczas nie pękała, nie zaobserwowano też jej znacznego obrywania się. Uszkodzenie nawierzchni zbiega się z chwilą rozpoczęcia prac budowlanych położonych w bezpośrednim sąsiedztwie ulicy - czytamy w ekspertyzie. Droga dla pojazdów stała się niebezpieczna. Trzeba było zamknąć połowę jezdni, jeden pas ruchu. Na długości kilkudziesięciu metrów trasy ruch odbywa się wahadłowo. - Zleciłem również zabezpieczenie wykopów - mówi Andrzej Jura, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - Nie wstrzymałem inwestycji, bo projektant obiektu zapewnił, że wzmocniona ściana przyszłego budynku przyjmie obciążenia tej skarpy - zaznacza inspektor. Jednocześnie dodaje, że na kierownika budowy i inspektora nadzoru inwestorskiego nałożył mandaty po 500 zł. - Powinni tak prowadzić budowę, żeby do osuwiska nie doszło - komentuje krótko. Strony sporu nie dogadały się Inwestor obiecał inspektorowi nadzoru, że do 6 maja doraźnie zabezpieczy skarpę i wykop. Ponadto firma budująca centrum konferencyjne i hotel do 15 maja jest zobowiązana do przedstawienia ekspertyzy osuwającego się gruntu z projektem technicznym określającym zakres niezbędnych robót. Wszystko po to, by ustabilizować osuwisko i doprowadzić drogę do właściwego stanu technicznego. Inwestor Ryszard Lenart ma żal do gminy, bo liczył na współpracę, przy zabezpieczeniu pękniętej w lutym drogi. - Zleciłem swoją ekspertyzę. Wykazała, że droga gminna na tak wysokiej skarpie nie ma podbudowy. Chcą, by spór rozstrzygnął prokurator Opiera się tylko na starym murze oporowym. Nie ma tu żadnego odwodnienia. Z kilometrowego odcinka drogi wszystko płynie w dół. Teraz władze gminy uważają, że mam naprawić tę drogę. Jak to? Mam robić podbudowę, której ktoś kiedyś nie wykonał? - dziwi się Ryszard Lenart z firmy "Ceramika Zesławice". Tymczasem gmina Wieliczka chce, by spór o to, kto jest winny osuwisku rozstrzygnął prokurator. - Sprawa została skierowana do prokuratury 29 kwietnia - precyzuje Magdalena Golonka. Inwestor jest zaskoczony całą sytuacją. - W innych krajach samorządy pomagają inwestorom, żeby budowali jak najszybciej, zatrudniali ludzi i płacili podatki. Ja zatrudnię tutaj 40 osób, a po wybudowaniu całego kompleksu od 6 tys. mkw zapłacę rocznie około 100 tys. podatku - podkreśla. Barbara Ciryt barbara.ciryt@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: Procenty gminnej niezgody Droga przez mękę Fotoradar nie zarabia