- Ponieważ zbliżają się ferie, chciałbym ostrzec szczególnie dzieci, żeby zwracały uwagę na to, co mogą spotkać nie tylko w lesie, na nietypowe zachowania zwierząt. Chcemy uniknąć przypadków zarażeń tą niebezpieczną chorobą - mówił na wtorkowej konferencji prasowej Kracik. Pierwszy od siedmiu lat przypadek wścieklizny w Małopolsce odnotowano w sierpniu zeszłego roku u lisa znalezionego w okolicach Bobowej. Do końca roku zachorowania wystąpiły u zwierząt na terenie 12 powiatów. Najwięcej przypadków - 44 odnotowano w powiecie gorlickim i 42 w powiecie nowosądeckim. Głównymi nosicielami wirusa są lisy (80 proc. wszystkich przypadków), choć choroba wystąpiła także u psów, kotów i bydła. - Najwięcej przypadków wścieklizny stwierdziliśmy w dorzeczu Białej Tarnowskiej - powiedział wojewódzki lekarz weterynarii Krzysztof Ankiewicz. Specjaliści przypuszczają, że do rozprzestrzeniania wścieklizny przyczyniły się ulewne deszcze, które zniszczyły część przeznaczonych dla lisów szczepionek oraz powódź, w czasie której wezbrane wody rzek wypłukały zwłoki chorych zwierząt. Drugą akcję szczepienia lisów przeprowadzono we wrześniu, a w listopadzie - zgodnie z zaleceniami Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach - dodatkowo zrzucono szczepionki w powiatach, w których stwierdzono wściekliznę u zwierząt. - Badania genetyczne wykazały, że wirus, który wystąpił u lisów w Małopolsce, trafił do nas z Rumunii - mówił Ankiewicz. Dodał, że od kilku dni nie są notowane nowe zachorowania na wściekliznę wśród zwierząt domowych, a wśród lisów liczba tych przypadków spadła, ale nadal należy zachować ostrożność, bo dopiero za dwa - trzy miesiące będzie można stwierdzić, czy walka z wścieklizną się powiodła. - Trzeba uważać na zwierzęta bezdomne. Jeśli chcemy je przygarnąć, powinny zostać najpierw zbadane przez weterynarza, a na obszarach, gdzie występowała wścieklizna, poddane kwarantannie - podkreślił Ankiewicz. Na obszarach zagrożonych wścieklizną należy m.in. unikać kontaktu z nieznanymi lub dzikimi zwierzętami, zwłaszcza jeśli zachowują się one nietypowo i nie uciekają przed człowiekiem, po stwierdzeniu ich obecności trzeba sprawdzić, czy zwierzęta domowe nie zostały pokąsane, a jeśli mieliśmy kontakt ze zwierzęciem, które może mieć wściekliznę powinniśmy się zgłosić do lekarza. Jak poinformował małopolski wojewódzki inspektor sanitarny dr Rafał Niżankowski objawy zakażenia wścieklizną to mrowienie w miejscu pogryzienia, gorączka, ból głowy, zmęczenie. Dopiero w zaawansowanym stadium choroby pojawiają się wodowstręt i światłowstręt. - W przypadku zakażenia podaje się surowicę zawierającą przeciwciała oraz szczepionkę przeciw wściekliźnie. Obecnie szczepionka jest podawana pięciokrotnie w ciągu miesiąca w ramię a nie w brzuch i jej bolesność jest porównywalna z innymi szczepieniami - mówił dr Niżankowski. Szczepić można się także profilaktycznie. W związku z wystąpieniem ognisk wścieklizny w Małopolsce poddano nadzorowi i zaszczepiono 224 osoby, które miały kontakt z chorymi zwierzętami.