Poinformowała dziś o tym rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska. Kłopoty turystów, związane z upadkiem biura turystycznego Alpina Tour w lipcu 1999 roku, były głośne. Część osób, która wypoczywała głównie w Grecji i Hiszpanii, nie mogła wrócić do kraju, a część osób, które zaplanowały urlopy w ciepłych krajach, w ogóle nie wyjechała. Zdaniem prokuratury, szefostwo Alpina Tour w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i po wprowadzeniu w błąd co do możliwości wywiązania się z zaciągniętych zobowiązań, a także co do sytuacji finansowej kierowanej przez siebie firmy, doprowadziło do niekorzystnego rozporządzenia mieniem 2988 osób i firm na kwotę 5 794 503 zł. Jak poinformowała prok. Marcinkowska, biuro turystyczne Alpina Tour w związku z zapaścią finansową, w jakiej znalazło się już od jesieni 1998 roku, w lutym i marcu 1999 roku przestało na bieżąco regulować należności za pobyt klientów w ośrodkach turystycznych za granicą. W pełni sezonu kierownictwo firmy, pragnąc przedłużyć współpracę z kontrahentami zagranicznymi, przesłało faksem podrobione zlecenia przelewów walutowych. W ten sposób podmioty te zostały oszukane co do możliwości wywiązania się biura z zaciągniętych zobowiązań. Zawierano także dalsze umowy z klientami. Ostateczne załamanie działalności turystycznej nastąpiło w połowie lipca. Zagraniczni kontrahenci odmówili przyjęcia nowych turystów, domagali się zapłaty za poprzednie usługi i zaliczek na aktualne, podobnie postąpili też krajowi partnerzy spółki, w tym przewoźnicy. W wyniku tego część osób w ogóle nie wyjechała na wczasy, a część została potraktowana przez zagraniczne ośrodki wczasowe jako swego rodzaju zakładnicy. Dopiero dzięki pomocy dyplomatycznej polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych rozwiązano tę kwestię. Oskarżeni w śledztwie nie przyznali się do przestępstwa. Potwierdzili istnienie trudności finansowych w kierowanej przez nich firmie, ale jednocześnie podkreślili, iż nie mieli świadomości co do tego, że firma musi upaść. Wskazywali na negocjacje prowadzone z LOT-em, głównym wierzycielem firmy, które - ich zdaniem - stwarzały możliwość wyjścia z zapaści. Z opinii biegłych wynika jednak, że negocjacje przy istniejącym już zadłużeniu firmy były nierealne. Już w kwietniu i maju było oczywiste, iż firma nie wywiąże się ze zobowiązań, chociaż nadal zaciągała zobowiązania. Siedmiu oskarżonym grozi kara pozbawienia wolności do lat 10, a głównej księgowej, która działała w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, kara pozbawienia wolności do lat 8.