- Będziecie musieli teraz sami zadbać o jakość wytwarzanego przez was produktu i pilnować, by oscypek nie utracił prestiżowej marki - dodał dyr. Goszczyński. Chroniona nazwa pochodzenia oznacza, że ser będzie mógł być produkowany wyłącznie na określonym, oznaczonym we wniosku obszarze (Podhale i część Żywiecczyzny), według ściśle określonej tradycyjnej procedury, z mleka tylko i wyłącznie polskiej owcy górskiej z domieszką (maksymalnie 40-procentową) mleka krowy czerwonej. Unijny znak dla konsumenta oznaczać będzie także gwarancję wysokiej jakości produktu. Chroniona nazwa pochodzenia jest to najtrudniejszy do osiągnięcia i najbardziej prestiżowy znak unijny chroniący wyroby tradycyjne krajów członkowskich. Przed producentami fałszywych oscypków zabezpieczy baców m.in. specjalne opakowanie na ser, opatrzone numerem producenta oraz unijnym logo. Wykonane będzie z tworzywa ulegającego biodegradacji. Unijny certyfikat to jednak nie tylko prestiż i ochrona przed nielegalną konkurencją, ale też wymogi, które będą musieli spełnić bacowie. Po pierwsze, postarać się muszą o certyfikat weterynaryjny, po drugie - będą poddawani systematycznym kontrolom. - Unia Europejska daje wam wyłączność na produkowanie oscypka, ale też wymaga, by był on produkowany zgodnie z recepturą, którą sami podaliście we wniosku - mówi Dariusz Goszczyński. Pierwsze dwie kontrole zostaną przeprowadzone pod koniec kwietnia i w maju. Będą to tzw. kontrole pilotażowe - ewentualne nieprawidłowości, które wychwyci inspekcja, nie spowodują jeszcze sankcji. Niestety bacowie sami będą płacić za kontrole.