Leonard Cohen zaczynał przygodę z muzyką w latach 60., gdzieś na peryferiach ówczesnej rewolucji kulturalnej, pokolenia "dzieci-kwiatów", narkotyków, Mother Mary, wolnego seksu, gdy jeszcze nikt nie słyszał o AIDS. Stworzył swój mroczny, tajemniczy i piekielnie inteligentny język poetycki, w którym wszystko jest tak zawzięcie pozawijane w metafory, że nawet najwięksi fani przyznają, że nie sposób być pewnym, o co tak naprawdę Mistrzowi chodziło. Bo może tu o kobietę, a tam o Boga, albo może na odwrót? A może o czas i wieczność? Muzycznie też wszystko poskręcane w dłuuuugi sznur fraz i akordów, gdzieniegdzie węzełki jakiejś zadziwiającej harmonii. I co z tego wychodzi? - to jest najciekawsze: bo jednak pojawia się głębia znaczeń, w której bardzo wielu odnajduje siebie i własny los. Rozpoznawalne już po pierwszych dźwiękach melodie i hity, wykonywane są chętnie przez zupełnie różnych artystów, w przeróżnych konwencjach. Jest w tych pieśniach i magia, i magnes, i sens. Ale każdy artysta i tak będzie te pieśni wykonywał po swojemu, będzie nadawał im własne piętno. Orkisz te pieśni łagodzi, rozgrzewa, muska nimi, pieści uszy słuchaczy. Jego album "Dno serca" z wykonaniami Cohenowskich songów zbiera znakomite opinie, a projekt okładki Maćka Ziembli wręcz zachwyca. Koncert odbędzie się 31 lipca (piątek) o godz. 20. w pubie Kuranty przy ul. Piłsudskiego 24 w Krakowie. Wstęp wolny. Rezerwacji miejsc można dokonywać pod nr tel. 0-12 430-90-00 w. 160.