Jeśli Orawa stanie się potentatem elektrowni wiatrowych, skorzystają na tym podwójnie mieszkańcy: dzierżawiąc swe działki i znajdując pracę w farmach wiatrowych, oraz gmina, do której budżetu wpłyną spore dochody związane z podatkami. A jest to całkiem realne. Plan zagospodarowania przestrzennego gminy daje możliwość powstania takich inwestycji bez konieczności sporządzania w nim dodatkowych zmian, same zaś tereny, na których mają stanąć wiatraki, znajdują się poza strefą parku narodowego, a nawet jego otuliną. Bardzo pozytywnie do pomysłu podchodzą też sami mieszkańcy gminy liczącej niespełna 6 tysięcy osób, którzy utrzymują się z rolnictwa, przetwórstwa leśnego, mają drobne firmy budowlane, usługowe i handlowe, bądź pracują za granicą. - Na wniosek ZEW Niedzica SA, który jest najbardziej zaawansowana i zdeterminowany w budowie fermy wiatrowej, rozpoczęliśmy już postępowanie przygotowawcze do wydania przez gminę decyzji środowiskowej. Zwróciliśmy się już w tej sprawie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz do sanepidu - wyjaśnia wójt Lipnicy Wielkiej Mariusz Murzyniak. Decyzja środowiskowa - jeśli nie będzie żadnych przeciwwskazań - powinna być wydana już w kwietniu, a pierwszy wiatrak na terenie oczyszczalni ścieków stanie jesienią, choć sam pomysł pojawił się zaledwie w połowie ubiegłego roku. Przed czterema laty jako pierwsi z pomysłem budowy elektrowni wiatrowych pod Babią Górą pojawili się Portugalczycy. Planowali budowę co najmniej kilkunastu wiatraków i własnej linii wysokiego napięcia. W 2007 r. podpisali nawet przedwstępne umowy z właścicielami gruntów i postawili maszt pomiarowy. Niestety, z końcem ubiegłego roku maszt zdemontowali, zawieszając realizację projektu. - Wyjaśniali nam, że obawiają się skomplikowanej oceny oddziaływania na środowisko i poczekają, aż my zasięgniemy opinii u regionalnego dyrektora ochrony środowiska - mówi wójt Murzyniak. Dodaje, że zaproponował im rozwiązanie umów z właścicielami gruntów, dodając, że są inni chętni do wynajęcia terenów pod wiatraki. - Nie tylko nie zgodzili się na to, a wręcz zmobilizowali. Nadal chcą inwestować, jednak na mniejszą, niż zakładali, skalę - mówi wójt Mariusz Murzyniak. Przed kilkoma tygodniami na terenie wioski pojawiła się firma niemiecka, która fermy wiatrowe buduje w całej Europie, najwięcej w Niemczech i Austrii. Jej przedstawiciele zawarli umowy na dzierżawę gruntów, korzystniejsze niż Portugalczycy. Od kilku lat bardzo poważne plany budowy farm wiatrowych ma też prywatny przedsiębiorca z Szaflar. On także już zawarł umowy z właścicielami gruntów, zakupił nawet niektóre z urządzeń. Beata Szkaradzińska bszkarad@dziennik.krakow.pl Czytaj również: KRAKÓW: WIELKA MODERNIZACJA BLOKOWISK IMPREZY PLENEROWE, ODNOWIONE SZLAKI GROZIŁ NOŻEM POLICJANTOM AUTOBUSY - NA RAZIE - NIE STANĄ