Ogłoszenie o sprzedaży przez norbertanki należącego do nich zamieszkanego osiedla w Nowej Hucie pojawiło się w internecie na początku grudnia. Wynikało z niego, że do sprzedania jest nieruchomość o pow. 1,92 hektara, zabudowana ośmioma budynkami bliźniaczymi (16 segmentów) i budynkiem z 12 mieszkaniami oraz dwie działki budowlane, każda 12-arowa. Cena wynosiła 4,5 mln zł. O sprawie poinformowały w czwartek "Gazeta Wyborcza" i Radio TOK FM. Wzbudziło to niepokój mieszkańców osiedla. Przed wojną ziemia stanowiła własność ss. Norbertanek, po wojnie zorganizowano tam Oddział Zaopatrzenia Robotniczego Huty im. Lenina. Od 1905 roku stała tam kamienica, na przełomie lat 50. i 60. XX w. wyrosło osiedle domków dla pracowników kombinatu. W 1992 roku Komisja Majątkowa zwróciła nieruchomość norbertankom. Mieszkańcy o ofercie sprzedaży dowiedzieli się z internetu Mieszkańcy o ofercie sprzedaży dowiedzieli się z internetu. Poczuli się rozczarowani, ponieważ od dawna starali się o wykup domów. Jak mówili, uzyskali nawet takie obietnice, ale potem siostry zmieniły zdanie. - Kiedy w końcu poproszono nas o udostępnienie mieszkań do wyceny na sprzedaż, myśleliśmy, że to dla nas wyceniają te panie, że jednak coś ruszyło. A one porobiły zdjęcia, wyceniły to i nie powiadamiając nas, umieściły wszystko w internecie. Osiedle wystawiono do sprzedaży w całości. Sprawa jest nietypowa i nieładnie z nami siostry postąpiły - powiedział Zbigniew Buras. Po czwartkowych informacjach w mediach oferta zniknęła ze strony pośrednika w handlu nieruchomościami. 0 Oferta została zablokowana przez pełnomocnika. Nie wypowiedziano nam umowy pośrednictwa, ale oferta została zablokowana, ponieważ sprzedający chce się zastanowić - powiedział w piątek Konrad Koniarz z Grupy B12 Nieruchomości. Zadowoleni takim obrotem sprawy są mieszkańcy osiedla Zadowoleni takim obrotem sprawy są mieszkańcy osiedla. - Wiemy, że oferta zniknęła z internetu i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Liczymy, że wszystko się dobrze skończy i będziemy mieli prawo pierwokupu - powiedział Buras. - Siostry dostały przecież ziemię z wybudowanymi już na niej domami, nie dokładały się do budowy, a myśmy te domy utrzymywali, remontowali i opłacali - zaznaczył. PAP nie udało się skontaktować norbertankami, które odmawiają kontaktu z mediami. Mec. Krzysztof Bachmiński powiedział, że "sprzedaż przez ss. Norbertanki należącego do nich osiedla jest zgodna z prawem i nie narusza bezpośrednio praw lokatorów znajdujących się tam domów: nie rzutuje bezpośrednio na umowę najmu, po prostu nabywca nieruchomości wchodzi w miejsce sióstr norbertanek jako wynajmujący". - Oczywiście może czynsz podwyższyć lub umowę najmu wypowiedzieć - i wtedy się zaczyna problem; ale równie dobrze mogły to zrobić norbertanki - dodał. Jak podała w piątek "Gazeta Wyborcza", powołując się na eksperta prawa wyznaniowego dra Pawła Boreckiego z Uniwersytetu Warszawskiego, zgodnie z prawem kanoniczym zakon na sprzedaż ziemi o wartości powyżej 1 mln euro powinien mieć zgodę Stolicy Apostolskiej. - Sprawa znajduje się poza kompetencjami gminy. Będziemy jednak przyglądać się jej i oceniać, czy ewentualna pomoc gminy, np. w negocjacjach, byłaby wskazana - powiedziała w piątek rzeczniczka prezydenta Krakowa Monika Chylaszek.