Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Piotr Kosmaty poinformował w środę, że oskarżone osoby za pieniądze zgadzały się na uczestniczenie w fikcyjnych stłuczkach. Otrzymywały za to od organizatorów procederu po kilkaset złotych. Według śledczych osoby te wyłudziły w sumie ponad 400 tys. zł odszkodowań. 13 osób przyznało się do stawianych im zarzutów, złożyło wyjaśnienia i wnioski o dobrowolne poddanie się karze, proponując 1-1,5 roku więzienia w zawieszeniu i grzywny. Prokuratura przystała na to. W sumie w prowadzonym postępowaniu przeciwko grupie wyłudzającej odszkodowania podejrzanych jest jeszcze ok. 70 osób, w tym dwóch policjantów z jednej z małopolskich komend oraz dwóch rzeczoznawców firm ubezpieczeniowych. Zdaniem Kosmatego sprawa jest rozwojowa i możliwe są dalsze zatrzymania. Mechanizm wyłudzeń zawsze był podobny. Na miejsce stłuczki przywożono rozbite samochody i pozorowano kolizję. Potem wzywano "zaprzyjaźnionych" policjantów, którzy - dla uwiarygodnienia zderzenia - karali mandatem sprawcę zderzenia i sporządzali notatkę powypadkową. Na podstawie m.in. tego dokumentu firmy ubezpieczeniowe orzekały i wypłacały odszkodowania sięgające nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.