W maju tego roku Janusz K. w okolicach Krakowa podstępem zwabił wracającą z kościoła dziewczynkę do swojego samochodu dostawczego, wywiózł ją kilka kilometrów dalej i usiłował dokonać na niej czynów lubieżnych. Dziewczynka broniła się. Uwolniona pobiegła do domu i opowiedziała o wszystkim rodzinie. Rodzice i dziadkowie postanowili sami poszukać porywacza. W pewnym momencie jadąca samochodem z ojcem dziewczynka rozpoznała auto mężczyzny. Ojciec zmusił kierowcę do zatrzymania się, chciał zabrać mu kluczyki, ale Janusz K. odjechał, powodując kolizję. Po przejechaniu kilkunastu metrów jego samochód stanął, co wykorzystał ojciec dziewczynki, swoim samochodem blokując mu drogę. Wkrótce przybyli policjanci i zatrzymali sprawcę przestępstwa. W toku śledztwa ujawniono, że już wcześniej - w 2002 roku - Janusz K. dopuścił się molestowania 2-letniej dziewczynki. To przestępstwo również objęto aktem oskarżenia, skierowanym obecnie do sądu. Janusz K. przyznał się jedynie do pierwszego z zarzucanych mu czynów. Jak wynikało z jego wyjaśnień, mężczyzna bywał w Polsce tylko sporadycznie, w weekendy, ponieważ pracuje w Holandii. W śledztwie okazało się ponadto, że Janusz K. molestował także trzy inne dziewczynki w latach 1990 - 1999. Jednej z dziewczynek groził również pozbawieniem życia i zranieniem, co miało ją zmusić do milczenia. Materiały w tej sprawie wyłączono do osobnego prowadzenia i umorzono z powodu przedawnienia. Oskarżonemu, który jest tymczasowo aresztowany, grozi kara więzienia od 2 do 12 lat.