Chłopczyk jest wycieńczony, przerażony, ale cały i zdrowy. Trafił na obserwację do szpitala. Dziecko zostało rano pod opieką sąsiadów. Około południa ze swoim czteroletnim kolegą poszło na wycieczkę; z lasu wrócił jednak tylko starszy chłopiec, który nie potrafił powiedzieć, co stało się z malcem. Matka dwuletniego Michałka po powrocie z pracy sama starała się odnaleźć syna, ale kiedy to się nie udało, powiadomiła policję. Na miejscu pojawiła się specjalna grupa poszukiwawcza, pięć psów ze straży pożarnej w Nowym Sączu; z powietrza teren patrolował policyjny śmigłowiec. W sumie w akcji brało udział ponad 100 osób.