- Zwłoki nie były w nic zaplątane - mówi jeden z płetwonurków. Rodzina zidentyfikowała ciało Łukasza. Do tragedii doszło w czwartek około godz. 17. Mężczyzna pływał w miejscu, gdzie kąpiel jest zabroniona. Był razem z kolegą. To on wskazał policji miejsce, do którego chłopak chciał dopłynąć. To on wzywał też pomocy, gdy zauważył, że przyjaciel tonie. Na ratunek ruszyli ratownicy i jeden z miejscowych płetwonurków, ale Łukasza nie udało się uratować. Utonęła tam już niejedna osoba - Od początku świadkowie wskazywali różne miejsca, w których ostatni raz widzieli 27-latka. Kluczowa okazała się relacja dziewczyny, która przed nim płynęła. Ściągnięto ją na miejsce dopiero wczoraj. 5 minut później ciało udało się odnaleźć - mówi Sebastian Matyjaśkiewicz, prezes Stowarzyszenia Klub Płetwonurków Poseidon Team Poland. Był jednym z pierwszych, którzy ruszyli na ratunek tonącemu mężczyźnie. - W "Balatonie" już niejedna osoba straciła życie. Gdyby na miejscu była motorówka, tak jak rok temu, może udałoby się go uratować - zamyśla się płetwonurek. Poszukiwania mężczyzny rozpoczęły się w czwartek a zakończyły dopiero wczoraj. Przerwano je na weekend, bo woda w "Balatonie" była zbyt zmącona i podniósł się poziom zamulenia na dnie. Widoczność była tak bardzo ograniczona, że nawet z latarkami płetwonurkowie widzieli tylko na odległość około 20 cm. Łukasz świetnie pływał... - Ustaliliśmy, że działania poszukiwawcze wznowimy w poniedziałek rano. Wytłumaczyliśmy też rodzinie 27-latka, która chciała szukać go na własną rękę, z pomocą wynajętej firmy, by zaczekali - mówi Artur Wróbel, zastępca komendanta Komisariatu Policji w Trzebini. Wczoraj około godz. 10 poszukiwania wznowiono. Na miejsce ściągnięto jeszcze raz świadków zdarzenia. Kluczowa okazała się relacja młodej kobiety, która najprecyzyjniej wskazała miejsce, gdzie Łukasz zszedł pod wodę i już nie wypłynął. - Ciało było zaledwie 2 metry od miejsca na brzegu, do którego chciał dopłynąć - przyznają płetwonurkowie z KWP w Krakowie. - Łukasz świetnie pływał. Nieraz byliśmy już nad "Balatonem". Znał ten zbiornik. Nie mam pojęcia, co mogło się stać. Wciąż w to nie wierzę... - wspomina przyjaciel tragicznie zmarłego mieszkańca Tychów i zaczyna płakać. Razem z Łukaszem kąpał się w czwartek w akwenie. Był tu też wczoraj, gdy odnaleziono ciało kolegi. Eliza Jarguz Czytaj również: Lecieli do domu - zginęli na miejscu Na Kazimierzu powstanie nowy hotel. A co z mieszkańcami? Dobre wyniki Azotów