- Przypadek BSE wykryto podczas badań laboratoryjnych w Krakowie, a potwierdzono w Instytucie Weterynarii w Puławach - powiedział główny lekarz weterynarii Piotr Kołodziej. - Trwa bardzo szczegółowe śledztwo prowadzone przy udziale policji. Zwierzę, u którego wykryto chorobę miało około dziewięciu lat - dodał. Współwłaściciel ubojni: konsumenci nie są zagrożeni Współwłaściciel ubojni w Mochnaczce Wyżnej (Małopolska), gdzie stwierdzono pierwszy w Polsce przypadek BSE, zapewnia, że konsumenci nie są zagrożeni, bo chora sztuka bydła została wykryta w odpowiednim czasie i zgodnie z przepisami. - Poza wszystkim - cieszę się, że okazało się, iż kontrola weterynaryjna działa prawidłowo, skoro wychwyciła chorą sztukę. To dobrze świadczy także o naszym zakładzie. W końcu ponosimy duże nakłady na nadzór weterynaryjny, zatrudniając trzech specjalistów - powiedział Roman Para, współwłaściciel zakładu w Mochnaczce Wyżnej. Para zapewnił, że zgodnie z obowiązującą w takich przypadkach procedurą, chora sztuka wraz z trzema innymi, została zabezpieczona, oznakowana i wywieziona do zakładu utylizacyjnego, gdzie zostanie przerobiona na mączkę, która następnie będzie spalona. Zakładowy lekarz weterynarii Marek Jakubiak powiedział, że chora krowa trafiła do rzeźni w Mochnaczce Wyżnej z odległej o ok. 50 km gminy Ciężkowice w pow. tarnowskim. MRiRW: Służby weterynaryjne w pogotowiu, system działa Służby weterynaryjne w kraju zostały postawione w stan pogotowia po wykryciu pierwszego w Polsce przypadku BSE. System wykrywania i działań po wykryciu choroby działa sprawnie - podał resort rolnictwa. Wicepremier, minister rolnictwa Jarosław Kalinowski rozmawiał dzisiaj z głównym lekarzem weterynarii Piotrem Kołodziejem. Wykryty przypadek jest badany i podjęto wszelkie przewidziane dla takiej sytuacji środki - zapewnia biuro prasowe MRiRW. - Wojewoda małopolski po uzgodnieniach z wicepremierem powołał sztab ds. wyjaśnienia wykrytego przypadku BSE. W niedzielę w Krakowie ma się odbyć konferencja prasowa głównego lekarza weterynarii, który przedstawi wszelkie informacje dotyczące wykrytego przypadku BSE - podało biuro prasowe resortu. Ministerstwo podkreśla, że "decyzja wicepremiera, ministra rolnictwa Jarosława Kalinowskiego o badaniu wszystkich ubijanych krów powyżej 30. miesiąca życia i system reagowania na wykryte przypadki BSE, wpływa na poprawę bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli i umożliwiła szybką reakcję w takiej sytuacji". Komisja Europejska uspokaja, ale przypomina o zaleceniach Proszona o reakcję na wykrycie pierwszego przypadku BSE w Polsce, rzeczniczka Komisji Europejskiej uspokajała dzisiaj, że ryzyko zarażenia się wołowiną od krów chorych na BSE można w dużym stopniu wyeliminować. Zapewniła też, że organ wykonawczy Unii Europejskiej nie zamierza wprowadzać żadnych restrykcji w imporcie z Polski, dopóki polskie zakłady mięsne dopuszczone do eksportu na rynek UE będą przestrzegać unijnych reguł wprowadzonych w celu zapobiegania BSE. - Chodzi przede wszystkim o oddzielanie tak zwanych wyszczególnionych materiałów ryzyka (ang. SRM), takich jak mózg czy rdzeń kręgowy, w których gromadzi się czynnik przenoszący chorobę. Po ich oddzieleniu od mięsa ryzyko jest właściwie wyeliminowane - powiedziała Beate Gminder, rzeczniczka unijnego komisarza ds. ochrony zdrowia i konsumentów, Davida Byrne'a. - Polska zagwarantowała, że przynajmniej zakłady eksportujące do Unii oddzielają materiały ryzyka zgodnie z zaleceniami Unii. Sprawdzali to nasi inspektorzy, ale na co dzień odpowiadają za to polskie służby weterynaryjne - podkreśliła Gminder. SG: specjalne procedury na granicy Rzecznik prasowy Straży Granicznej Mirosław Szaciłło powiedział dzisiaj, że o wprowadzeniu specjalnych procedur na granicy w związku z wykrytym w Polsce przypadkiem "choroby szalonych krów" decyduje Główny Weterynarz Kraju. - Tego typu działania ogłasza zawsze Główny Weterynarz Kraju. My, jako Straż Graniczna takimi rzeczami w ogóle się nie zajmujemy. Jeżeli już to w formie wykonawczej - podkreślił Szaciłło. - Doświadczenia ze współpracy Straży Granicznej z Głównym Weterynarzem Kraju z czasu pierwszego wybuchu zarazy w Europie pokazują na to, że potrafimy wspólnie zapobiegać niebezpieczeństwom - dodał rzecznik. Ubojnia, w której stwierdzono BSE została zdezynfekowana Ubojnia w Mochnaczce Wyżnej k. Krynicy (Małopolska), w której stwierdzono przypadek tzw. choroby szalonych krów (BSE) została dzisiaj zdezynfekowana - powiedział Krzysztof Ankiewicz, małopolski lekarz weterynarii. - Postępujemy zgodnie z wszelkimi procedurami. Ubojnia została oczyszczona i zdezynfekowana. Sztuka mięsa zarażona BSE oraz trzy inne tusze zostały pod nadzorem inspekcji weterynaryjnej skierowane do utylizacji - powiedział Ankiewicz. Po zakończeniu dezynfekcji, jeszcze dziś lub jutro ubojnia zacznie znów działać, ponieważ czekają w niej kolejne zwierzęta do uboju. Historia BSE w Europie BSE - Bovine Spongiform Encephalopathy (gąbczaste zwyrodnienie mózgu) jest chorobą powodującą destrukcję tkanki mózgowej u bydła. Po raz pierwszy oficjalnie choroba została rozpoznana w 1986 roku w Wielkiej Brytanii. Jako czynnik przenoszący chorobę zostały uznane białka nazwane prionami. Charakteryzują się one wyjątkowymi właściwościami - są odporne na wysoką temperaturę, promieniowanie ultrafioletowe, promieniowanie jonizujące i czynniki chemiczne. Kryzys BSE Europą wstrząsnął kilka lat temu. Ogniskiem tej choroby była Wielka Brytania. Unia Europejska nałożyła wówczas bardzo rygorystyczne sankcje na import zwierząt i mięsa z Wysp Brytyjskich. Sankcje jakimi objęto Wielką Brytanię nie grożą Polsce, już teraz bowiem istnieją u nas dokładne kontrole eksportowanego mięsa, które są zgodne z europejskimi normami. Komisja przypomina, że wciąż u nas nie została wprowadzona identyfikacja zwierząt na wzór unijny. Gdyby zwierzęta były dokładnie oznakowane, od razu można byłoby powiedzieć z jakiej hodowli pochodzi zarażona sztuka, to z kolei pozwoliłoby szybko wykryć i odizolować chore zwierzęta. Unia Europejska wielokrotnie przestrzegała, że Polska jest krajem podwyższonego ryzyka, jeśli chodzi o BSE. Opinia to opierała się na geograficznej bliskości z krajami, gdzie wystąpiła choroba wściekłych krów. Główną przyczyną jednak był fakt, że na początku lat 90. importowaliśmy z Niemiec mączkę mięsno-kostną, która prawdopodobnie zawierała priony.