Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie, odpowiadający za organizację miejskiej komunikacji poinformował, że po wakacjach zostaną wprowadzone zmiany w miejskiej komunikacji. Jego przedstawiciele wyjaśniają, że jest to spowodowane postulatami samych mieszkańców oraz brakami kadrowymi wśród kierowców. - Jeżeli chodzi o komunikację autobusową w porównaniu do czerwca, to rzeczywiście poinformowaliśmy Zarząd Transportu Publicznego, że nie możemy wysłać do ruchu 25 autobusów i jest to związane z brakiem wystarczającej liczby kierowców - mówi w rozmowie z Interią Marek Gancarczyk, rzecznik prasowy MPK Kraków. Przeczytaj także: Kraków zapłacił ponad milion złotych za 11 ławek z egzotycznego drewna I tak od września w Krakowie zlikwidowane mają zostać linie: 148, 183 i 451. Zostaną skrócone trasy autobusów linii: 125, 142, 151, 163, 193. Rzadziej mają jeździć także autobusy: 105, 405, 121, 123, 124, 424, 156, 194. Po wakacjach wiele weekendowych kursów autobusowych nadal będzie jeździć z częstotliwością co 30 minut, a nie jak w czerwcu co 20 minut. Braki kadrowe w MKP Kraków Rzecznik MPK podkreśla, że we wrześniu na trasy wyjedzie więcej autobusów i tramwajów, niż w okresie wakacyjnym. Ta liczba jednak i tak będzie mniejsza, niż w czerwcu. Spowodowane jest to przede wszystkim brakami kadrowymi. Co prawda od czerwca udało się zatrudnić 43 nowych kierowców, ale zapotrzebowanie jest o wiele większe. - Pierwszym pytaniem kandydatów do pracy w MPK jest to o wysokość wynagrodzenia. Nie ma w tym nic zaskakującego, biorąc pod uwagę obecną sytuację ekonomiczną - mówi rzecznik Gancarczyk. Zobacz również: Pomarańczowe drzewa i niebieskie rzeki w Jaworznie Nowy pracownik bez doświadczenia może liczyć na pensję na granicy 4,2 tys. zł netto. W tym roku MPK już trzy razy zmieniało stawkę dla prowadzących pojazdy - od 1 stycznia było to dodatkowe 500 zł, od 1 lipca 200 zł, od 1 sierpnia zostały wprowadzone dopłaty do godzin dodatkowych wykonywanych przez prowadzących - 15 zł dla pracowników zatrudnionych na etat i 35 zł dla ajentów. - Tymczasem między przedstawicielami pracowników, a dyrekcją trwa rozmowa na temat kolejnych podwyżek. - Dążymy do tego, aby kierowca i motorniczy, który dopiero zaczyna pracę w MPK w nadchodzącym roku otrzymał wynagrodzenie od ok. 4,8 tys. zł do ok. 5 tys. zł netto - wyjaśnia rzecznik Gancarczyk. Przeczytaj: Radny z Krakowa chciał wyburzyć stadion Wisły. "To była prowokacja" MPK Kraków. Trwają rozmowy o podwyżkach - Pierwsze spotkanie dotyczące płac odbyliśmy z dyrekcją 16 sierpnia. Kolejne rozmowy są przewidziane na 26 września. Prezes ma do tego czasu otrzymać dodatkowe dane i wrócić do nas z propozycją. Mamy pewnego rodzaju rozbieżności co do kwoty, ale kompromis jest możliwy do osiągnięcia. Widzimy to światełko w tunelu. Nie ukrywamy, że wśród pracowników na presja płacowa jest duża - mówi w rozmowie z Interią Piotr Jurczyk, motorniczy i przewodniczący związków zawodowych NSZZ Solidarność w MPK. - Musimy podnieść płacę, aby MPK było konkurencyjne na rynku. Kierowców na rynku pracy brakuje. Liczymy, że podwyżka pensji nastąpi najpóźniej od stycznia 2023 r. Biorąc pod uwagę obecną sytuację i podwyżki to liczymy, że ten wzrost płac nastąpi wcześniej - wyjaśnia przewodniczący Jurczyk. - Trzeba jednak pamiętać, że MPK ma nowoczesne pojazdy, a te wymagają też specjalnej obsługi. Chodzi tutaj o mechatroników, elektroników, informatyków. O tym też musimy pamiętać, bo bez tych osób nasze pojazdy nie będą mogły wyjechać na trasę - wyjaśnia. - Podobnie sytuacja wygląda z motorniczymi. Niebawem zostaną otworzone nowe linie. Tramwaje będą jeździć trasą Łagiewnicką. Trwa budowa torowiska na Górkę Narodową. To wszystko wiąże się z tym, że trzeba zatrudnić nowych motorniczych - tłumaczy. Przewodniczący Jurczyk zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz związaną z podwyżką płac dla kierowców MPK. - Praca kierowcy czy motorniczego MPK jest specyficzna. Wstają oni o 2-3 nad ranem, muszą być odpowiedzialni za przewożonych pasażerów czy powierzone im pojazdy. To bardzo stresująca praca. Często się zdarza, że nawet jak zgłosi się do pracy nowy kierowca to po zderzeniu z rzeczywistością rezygnuje on po miesiącu czy dwóch - wyjaśnia Jurczyk. - Liczę na to, że pieniądze na podwyżki będą w odpowiedniej wysokości, bo nie może być tak, że na zakup nowych tramwajów i autobusów są pieniądze a ogranicza się je na podwyżki dla pracowników - konkluduje. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl