Powołali w tym celu "Komitet społeczny do spraw uporządkowania rozwiązań komunikacyjnych w rejonie ul. Pod Olszyną w Oświęcimiu". Przystąpiło do niego już 150 osób. Nie wykluczają, że jeśli ich racje nie zostaną wzięte pod uwagę, to przekształcą się w komitet protestacyjny. Dla części jest to być albo nie być. Przyjęcie przebiegu trasy, zgodnie z założeniami planistów, oznaczałoby wyburzenia, w wielu przypadkach świeżo wybudowanych lub wyremontowanych, domów. Taki los ma spotkać m.in. dom pani Doroty, która postawiła go 3 lata temu. Inny z mieszkańców Pod Olszyną na wiosnę uzyskał pozwolenie na rozbudowę domu, który, jak się okazuje, jest na trasie. - O tej drodze mówi się od kilkunastu lat. Dotąd był to trochę temat widmo. Nikt mu się dobrze nie przyglądał, nie zastanawiał, czy trzeba coś zmienić. Dwa razy sam zadawałem pytanie w urzędzie miasta o losy tego przedsięwzięcia. Pierwszy raz jakieś 7-8 lat temu, przy okazji opracowania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, po raz drugi bodajże 2 lata temu, gdy kupowałem działkę przy ul. Pod Olszyną. Odpowiedź była w obu przypadkach taka sama, że jest to odległa przyszłość. Tymczasem wszystko wskazuje, że wcale nie tak bardzo - mówi Arkadiusz Noworyta, który stanął na czele komitetu mieszkańców. Emocje wśród mieszkańców wybuchły przy okazji prezentacji miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Zaniepokojeni perspektywą sąsiedztwa z ruchliwą obwodnicą są nie tylko mieszkańcy ul. Pod Olszyną, ale również Nowych Stawów. - Odbyło się już kilka spotkań z udziałem mieszkańców, władz miasta, w tym prezydenta i radnych oraz posłów i samorządu dzielnicy. Wystąpienia były bardzo emocjonalne. Stąd decyzja o powołaniu komitetu. Mamy rozwiązanie kompromisowe odsuwające drogę od domostw. Liczymy, że zostanie wzięte pod uwagę - dodaje szef komitetu mieszkańców. BK