Rytualny ubój polega na doprowadzeniu do wykrwawienia się zwierzęcia, które nie może być wcześniej ogłuszone. Ortodoksyjni żydzi oraz muzułmanie wierzą bowiem, że krew jest "brudna". Zdaniem obrońców zwierząt, to niehumanitarne. - Zwierzęta cierpią. Naukowcy udowodnili, że owca po poderżnięciu gardła ma świadomość jeszcze przez 20-30 sekund, a byk nawet 2 minuty! To są 2 minuty cierpienia - podkreśla Beata Czerska z Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Według jej wiedzy, taki ubój jest w Polsce prawnie zakazany. Właściciel ubojni Stanisław Biela przyznaje: "Robimy to od czasu do czasu". - Nie łamiemy jednak prawa. Co prawda przyjeżdża do nas człowiek z gminy muzułmańskiej i zarzyna cielaki, ale tylko te, które najpierw ogłuszamy uderzeniem pałką w głowę - zastrzega. Śledczy już wcześniej zajmowali się tą sprawą. - Umorzyliśmy śledztwo, bo okazało się, że masarze z Rogoźnika rzeczywiście wpierw otumaniają zwierzę przed śmiercią. Wówczas nikt nie łamie prawa - mówi prok. Zbigniew Gabryś z nowotarskiej prokuratury. Dodaje jednak, że w najbliższym czasie policja znów skontroluje zakład w Rogoźniku.